Z ronda wprost do salonu. Auta jeżdżą pod samymi oknami
Pierwszy samochód zatrzymał się w salonie, drugi jechał wprost na skrzynkę z gazem, ale na szczęście wyhamował na hałdzie śniegu. Państwo Bonisławscy z Ciechanowa boją się mieszkać w swoim domu. Wszystko przez rondo, które powstało zaledwie 6 metrów od ich posesji. Rodzina uważa, że stanowi ono śmiertelne zagrożenie. Urzędnicy nie podzielają tych obaw.
Przy rondzie na drodze wylotowej z Ciechanowa w kierunku Przasnysza tylko w ubiegłym roku doszło do dwóch wypadków. Dwa samochody wjechały na posesję państwa Bonisławskich. Pierwszy wypadek skończył się uszkodzeniem domu.
- Około godz. 2 obudził mnie wielki huk. Spałam w pokoju obok, byłam sama. Gdy weszłam, na środku salonu zaparkowany był samochód osobowy. Generalnie nie wiedziałam, co się stało - mówi reporterowi "Interwencji" Beata Bonisławska.
Policja i drogowcy uznali, że jedynym powodem tego wypadku były brawura kierowcy i trudne warunki na drodze. Jednak 4 grudnia kolejny samochód zjechał z ronda i uderzył w ogrodzenie domu państwa Bonisławskich.
"Wylądowałby na skrzynce z gazem"
- Dobrze, że akurat był śnieg, była bruzda i to go wyhamowało, bo inaczej wylądowałby na skrzynce z gazem i nie wiem, jakie by były skutki - zauważa Jarosław Bonisławski.
Państwo Bonisławscy remontują dom. Ich zdaniem kolejne wypadki to kwestia czasu. Jednak zarządca drogi twierdzi, że rondo nie stanowi problemu.
- Rondo jest wybudowane zgodnie z projektem, mało tego, prace projektowe były konsultowane na poziomie samorządu miasta Ciechanowa - zapewnia Monika Burdon z Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich.
Ciechanowscy samorządowcy mieli jednak wątpliwości w sprawie ronda. Po wypadku poprosili o sprawdzenie, czy to miejsce jest niebezpieczne.
- Otrzymaliśmy odpowiedź, że Mazowieckiego Zarządu Dróg nie będzie wnosił żadnych uwag dotyczących tej drogi - informuje Joanna Potocka-Rak, wiceprezydent Ciechanowa.
Gołym okiem widać jednak, że stan ronda pogarsza się.
Państwo Bonisławscy mówią też, że droga jest tylko 6 metrów od ich domu, a to za blisko. W takim przypadku niestety drogowcy korzystają z niejasnych przepisów.
- W przypadku dróg wojewódzkich odległość od krawędzi jezdni do nowo lokalizowanego domu wynosi 8 m. Przepis ten nie znajduje zastosowania do sytuacji odwrotnej - mówi radca prawny Marcin Rams. A to oznacza, że drogę bliżej domu można zbudować.
- Mieszkańcy mogą zawnioskować o zamontowanie barier energochłonnych, progów zwalniających, bądź zmiany organizacji ruchu w taki sposób, żeby zwiększyć swoje bezpieczeństwo - dodaje Rams.
"Tak się nie da żyć"
Drogowcy rozważają zabezpieczenie domu Bonisławskich, ale pani Beata i pan Jarosław mają wątpliwości, czy po tych dwóch wypadkach mogą w nim bezpiecznie mieszkać.
- Tak się nie da żyć. Dom powinien być ostoją spokoju, poczucia bezpieczeństwa. Albo niech go wykupią, albo zabezpieczą, bo oni nie są tylko od budowania dróg - mówią o urzędnikach Bonisławscy.
"Interwencji"
Czytaj więcej
Komentarze