Zamieszki w Ełku po śmierci 21-latka. Zdemolowano lokal i policyjne radiowozy
Ponad 20 osób zatrzymała policja po zamieszkach, do jakich doszło w niedzielę w Ełku (Warmińsko-Mazurskie) po śmierci 21-letniego Daniela. Mężczyzna zginął w noc sylwestrową od ciosów nożem, zadanych mu przed barem Prince Kebab. Do miasta przyjechali policjanci z Olsztyna, by wspierać miejscowych funkcjonariuszy w utrzymaniu porządku - podała policja. Jest także Żandarmeria Wojskowa.
Rafał Jackowski z zespołu prasowego warmińsko-mazurskiej policji powiedział, że w tłumie, liczącym od 200 do 300 osób, gromadzącym się w śródmieściu przed lokalem gastronomicznym, było kilkadziesiąt osób zachowujących się agresywnie.
Policjanci wezwali te osoby do zachowania spokoju, jednak w stronę radiowozów i lokalu rzucane były kamienie, butelki, petardy, wybite zostały szyby. Oddział policjantów odgrodził kordonem agresywnych ludzi - podał Jackowski.
Jak poinformowała rzeczniczka ełckiej policji Agata Kulikowska, zatrzymani po zamieszkach są w różnym wieku, wśród nich jest jedna kobieta. Przewieziono ich do policyjnej izby zatrzymań.
Policja wyłączyła z ruchu fragment ulicy, przy której stał tłum. Na miejscu są funkcjonariusze w Ełku i oddziałów prewencji z Olsztyna, którzy kontrolują sytuację.
Według Kulikowskiej sytuacja w mieście wieczorem była dynamiczna, ale - jak podkreśliła - było spokojniej niż po południu.
"Niechęć do cudzoziemców"
Jeden z mieszkańców Ełku, pytany dlaczego przyszedł na manifestację, mówił, że "nie czuje się bezpiecznie w mieście"; jak przyznał, po sylwestrowym wydarzeniu odczuwa "niechęć do cudzoziemców".
Jackowski zapowiedział, że wyjaśniany będzie charakter uczestnictwa w zgromadzeniu zatrzymanych osób. - Mogą oni odpowiadać za zniszczenie mienia albo zakłócenie porządku publicznego - wskazał.
Według radnego Ełku Michała Tyszkiewicza Tunezyjczyk, Marokańczyk i Algierczyk prowadzą także inny lokal gastronomiczny w Ełku, który także został zniszczony przez uczestników zamieszek.
- Doszło do wielkiej tragedii. Chciałbym zaapelować i prosić mieszkańców o spokój i uszanowanie tragedii, jaką przeżywa rodzina 21- letniego Daniela. Zaproponowałem pomoc psychologiczną tej rodzinie - powiedział prezydent Ełku Tomasz Andrukiewicz.
Miał ukraść napoje i wrzucić petardę
Jak nieoficjalnie dowiedział się reporter Polsat News Andrzej Wyrwiński, 21-latek miał ukraść dwa napoje i wybiec z lokalu. Według niepotwierdzonych informacji pracownicy punktu z kebabem wybiegli za nim i wyrwali mu napoje. Mężczyzna miał uderzyć jednego z obcokrajowców w twarz. Jak poinformował Wyrwiński, mężczyźni nie zareagowali i wrócili do pracy. Wtedy 21-latek miał wrócić do lokalu i rzucić petardę w kierunku pracowników, którzy wybiegli za nim z nożami.
Zaatakowany nożem
Prokuratura Rejonowa w Ełku prowadzi postępowanie, które ma wyjaśnić okoliczności śmierci w noc sylwestrową 21-letniego mężczyzny. W sobotę około godziny 23 przed jednym z lokali fast food w Ełku doszło do awantury. Brali w niej udział zarówno obcokrajowcy, jak i Polacy. Zginął 21-latek.
Mężczyzna miał dwie rany kłute, prawdopodobnie od noża. W poniedziałek wykonana zostanie sekcja zwłok, by ustalić przyczynę śmierci.
Policja zatrzymała 4 mężczyzn, wśród nich cudzoziemców; dla dobra śledztwa nie ujawnia na razie ich narodowości. Zatrzymani byli trzeźwi.
Tyszkiewicz powiedział, że Prince Kebab prowadzili obywatele Tunezji, Algierii i Maroka i są to osoby, które zostały zatrzymane przez policję po śmierci 21-letniego Daniela. Właścicielem lokalu, według Tyszkiewicza, jest ełcki przedsiębiorca.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze