Sprawa śmiertelnego pobicia 26-latka. Prokuratura wnioskuje o wyższą karę dla sprawcy

Polska
Sprawa śmiertelnego pobicia 26-latka. Prokuratura wnioskuje o wyższą karę dla sprawcy
Polsat News

Dziennikarze programu "Państwo w Państwie" wytknęli śledczym kilkanaście błędów przy sprawie śmiertelnego pobicia 26-letniego Damiana. Prokuratura zawnioskowała o wyższą karę dla sprawcy i podziękowała dziennikarzom za pomoc. Czy prokuratorzy bez mediów nie potrafią prawidłowo prowadzić postępowań? - pytają redaktorzy. Program "Państwo w Państwie" w niedzielę o 19:35 w Polsacie i w Polsat News.

Wracamy do sprawy, o której informowaliśmy w jednym z październikowych odcinków programu. Damian Matuszak poszedł z kolegami na dyskotekę. Wszystko działo się nocą, pod Ostrowem Wielkopolskim. Szymon K. potrącił barkiem idącego spokojnie Damiana. Następnie zawrócił i uderzył go z całej siły w głowę. Chłopak bezwładnie upadł i uderzył głową o beton. Nie odzyskał już przytomności. Zmarł po kilku dniach w szpitalu.

 

Rodzice chłopaka, przed którym było całe życie, nie mogą pogodzić się ze stratą syna. Nie mogą się również pogodzić z tym, co zrobiły sąd i prokuratura. - Świat przewrócił się do góry nogami - mówią.

 

Błędy

 

Nikt nie zlecił przeprowadzenia sekcji zwłok. Sąd uważał, że musi to zrobić prokuratura. Prokuratura, że sąd. W końcu nikt tego nie zrobił. 

 

Sprawca miał prawie 17 lat. Sąd jednak nie zdecydował się osądzić go jak dorosłego, choć prawnie jest taka możliwość, gdy chodzi na przykład o spowodowanie śmierci. Zdaniem prokuratury i sądu nie było takiej potrzeby. Gdyby sprawca był sądzony jak dorosły mógłby trafić do więzienia. Sądzony jako nieletni - nie.

 

Jaka kara? Zakaz dyskotek

 

Szymon K. usłyszał wyrok: dozór kuratora, pisemne przeprosiny dla rodziców i zakaz… chodzenia na dyskoteki. Sąd uznał, że sprawca nie może pójść do poprawczaka, ponieważ taka kara byłaby zbyt surowa. Sąd na podstawie opinii biegłego uznał, że Szymon K. "tylko" uderzył Damiana, a powodem śmierci był betonowy chodnik, na który bezwładnie upadł chłopak.

 

Wyrok sądu i śledztwo prokuratury oburzyły ekspertów, którzy już wtedy nie mieli wątpliwości. W tej sprawie ich zdaniem popełniono mnóstwo błędów i zaniedbań. - Skandal, skandal, i jeszcze raz skandal – ocenili w programie eksperci.

 

Prokurator: trudno nie doceniać państwa wkładu

 

Dopiero po programie śledczy wzięli się do pracy. Prokuratura stwierdziła, że brak sekcji zwłok był "pewną nieprawidłowością". Choć wcześniej śledczy nie widzieli takiej potrzeby, teraz zawnioskowali o podwyższenie kary dla Szymona K. Prokuratura chce, żeby sąd skazał go na pobyt w zakładzie poprawczym, ale z zawieszeniem na trzy lata. Wcześniej zakaz chodzenia na dyskoteki uznawała za wystarczającą karę.

 

Prokuratorzy dostrzegli również, że na nagraniu z monitoringu jeszcze inne osoby uczestniczą w całym zdarzeniu. Wszczęli w tej sprawie postępowanie. Badają fakt przeniesienia nieprzytomnego chłopaka, nieudzielenie chłopakowi pomocy oraz próbę uderzenia przez innego napastnika. W końcu za pokrzywdzonych zostali uznani rodzice Damiana. Od teraz mają możliwość m.in. składania wniosków dowodowych.

 

Odpowiedzialność prokuratorów

 

Nadrzędna prokuratura bada także, czy śledczy prowadząc sprawę nie złamali prawa. W październikowym programie "Państwo w Państwie" wielokrotnie pytaliśmy o odpowiedzialność prokuratorów za ewentualne zaniedbania.

 

- Trudno nie doceniać państwa wkładu w wyjaśnianie okoliczności – powiedział naszej reporterce jeden z prokuratorów. - Z całą pewnością pewne informacje przekazane w programie, pozwoliły na to, aby poczynić wiążące ustalenia w prowadzonych śledztwach i postępowaniach.

 

W programie będziemy pytać, czy prokuratorzy sami z siebie nie są w stanie rzetelnie prowadzić spraw, tylko muszą opierać się na efektach naszej pracy. Tym bardziej, że dziennikarze programu po prostu rzetelnie przeanalizowali dostępne dowody, te same, które mieli śledczy.

 

Więcej w niedzielę o 19:30 w reportażu Agnieszki Zalewskiej.

 

W drugiej części programu opowiemy historię Mariusza Oskroby, przedsiębiorcy z Warszawy. Ukradziono mu dwa samochody z towarem, motocykl oraz wartościowe przedmioty z garażu. Złodzieje zostali złapani, ale w śledztwie powiedzieli, że to pan Mariusz kazał im to zrobić, żeby wyłudzić pieniądze od ubezpieczyciela. Choć potem jeden z nich "złamał się" i odwołał zeznania, sąd skazał przedsięborcę. Nie było żadnych innych dowodów. Tylko zeznania złodziei. Czy pan Mariusz pójdzie do więzienia?

 

Polsat News

red/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie