Petru: mówienie o puczu, gdy PiS łamie konstytucję - niepoważne
- Jeśli kryterium puczu było to, kto zamówił kanapki, to chciałbym przypomnieć, że kanapki zamówił marszałek (Sejmu Marek Kuchciński - red.). Z tego wynikałoby, że był przywódcą puczu. Na poważnie rzecz biorąc. Mówienie o puczu w sytuacji, gdy PiS łamie konstytucję, łamie prawo, jest niepoważne" - powiedział we wtorek lider Nowoczesnej Ryszard Petru, odnosząc się do słów Jarosława Kaczyńskiego.
Prezes PiS pytany w wywiadzie dla tygodnika "wSieci" jak ocenia to co się działo w Sejmie i wokół niego 16 grudnia odpowiedział: "Trzeba to nazwać wprost: to była próba puczu". - Sygnały o takiej możliwej próbie przejęcia władzy docierały już do nas wcześniej - dodał.
Według Kaczyńskiego, okupacja Sejmu miała uniemożliwić uchwalenie budżetu na 2017 r. Szef PiS ocenił, że sprawa formy i obecności dziennikarzy w parlamencie była jedynie pretekstem. - Gdyby nie było sprawy mediów, wymyśliliby coś innego. Byli przygotowani na tę akcję. Zamówili kanapki w Sejmie, mieli gotową scenę i zmobilizowany aktyw przed Sejmem. To była planowana awantura - powiedział Kaczyński.
"Apelowałbym o niewciskanie ludziom kitu"
Petru mówił, że na spotkaniu z marszałkiem Sejmu, to Kuchciński zaproponował zamówienie - jak zaznaczył - o ile pamięta, 500 kanapek.
- Apelowałbym do Kaczyńskiego, albo o sprawdzenie wiadomości, albo niewciskanie ludziom kitu. Prosiłbym także, aby nie sugerować, że chcieliśmy zablokować budżet - powiedział. Podkreślił, że PiS ma w Sejmie większość. - Od 16 grudnia do końca roku miał pełno czasu, by kolejne posiedzenie zwołać. Tak naprawdę to jest szukanie konfrontacji - dodał lider Nowoczesnej.
Petru poinformował też, że na środę zwołał zarząd Nowoczesnej ws kroków, które jego partia ma podjąć 11 stycznia, na kiedy zaplanowano rozpoczęcie kolejnego posiedzenia Sejmu. Podkreślił, że sytuacją nieakceptowalną będzie przeniesienie obrad Sejmu do Sali Kolumnowej. - Będzie to oznaczało osłabienie państwa, przyznanie się do tego, że państwo nie jest w stanie funkcjonować w sposób normalny - dodał.
"Nasz kraj będzie się staczał"
Lider Nowoczesnej zaznaczył, że jeśli do 11 stycznia nie będzie ze strony PiS woli rozwiązania "napiętego kryzysu państwa", to zaapeluje do Polaków, aby jak najliczniej stawili się przed Sejmem, aby "wywrzeć polityczną presję na tych, którzy łamią prawo i nie szanują konstytucji".
Dodając, że do końca roku pozostało jeszcze kilka dni, Petru powiedział, że oczekiwałby "poszukiwania konstruktywnych rozwiązań, ponieważ inaczej nasz kraj będzie się staczał". - Tego rodzaju buńczuczne wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego nie sprzyjają nastrojowi poszukiwań porozumienia - powiedział Petru.
Zaznaczył, że posłowie opozycji przebywają na sali plenarnej, aby dać sygnał, że problem jest poważny. - Szukamy rozwiązań w ramach prawa. Apelujemy do PiS-u, żeby się wycofał, żeby była możliwość normalnej debaty budżetowej, przegłosowania budżetu na sali plenarnej - powiedział.
Protesty z 16 grudnia
Od piątku 16 grudnia w sali plenarnej Sejmu przebywają posłowie opozycji, którzy rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagając się zachowania jej dotychczasowych reguł. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. Wcześniej w tej samej sali odbyło się posiedzenie klubu PiS. Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne, m.in. z powodu wątpliwości co do kworum.
Marszałek Sejmu zapewniał w ubiegłym tygodniu, że w głosowaniach w Sali Kolumnowej Sejmu 16 grudnia brała udział wymagana w konstytucji liczba posłów oraz, że każdy z posłów mógł wejść do Sali Kolumnowej głównym wejściem i brać udział w każdym głosowaniu.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze