Rajskie wyspy znikają - wstrząsający reportaż Jana Mikruty
Malediwy, maleńkie państwo na Oceanie Indyjskim, składa się z około 1200 wysp, na których żyje 300 tys. mieszkańców. Rokrocznie przyciągają tłumy turystów. Tutejsze plaże uważane są za jedne z najpiękniejszych na świecie. Naukowcy nie mają jednak wątpliwości, że wyspy znikną wkrótce z powierzchni ziemi. Optymiści dają im jedynie 80 lat, pesymiści przekonują, że Malediwów nie będzie już za 50 lat.
Przyczyną zmniejszania się powierzchni wysp, a finalnie - całkowitego ich zalania, jest globalne ocieplenie, które w konsekwencji prowadzi do podnoszenia się poziomu oceanu. Malediwy znajdują się na wysokości około 2 m. n.p.m., a różnica ciągle się zmniejsza.
Wyspy erodują, nadciąga też ryzyko odcięcia pitnej wody, gdyż ta pochodząca z morza dostaje się do zbiorników słodkowodnych. Dla mieszkańców państwa to prawdziwa katastrofa - mają świadomość tego, że kiedyś będą musieli porzucić domy i osiedlić się poza znikającym państwem.
Podnosi się nie tylko poziom wody, ale i jej temperatura, co także jest tu prawdziwym problemem. Żyjący na Malediwach rybacy łowili dotychczas głównie cennego tuńczyka żółtopłetwego. Ryby te wolą jednak chłodniejszą wodę, dlatego płyną coraz dalej, często za daleko dla maleńkich kutrów, jakich używają malediwscy rybacy.
Na dodatek sen z powiek mieszkańców spędza wizja tsunami. 26 grudnia 2014 r. wielka fala uderzyła w stolicę kraju, Male, powodując śmierć 100 osób i wielkie zniszczenia. Poszkodowanych zostało 20 tys. osób. Ryzyko powtórki tych wydarzeń z roku na rok jest coraz większe.
Wyspiarze mają żal do bogatych krajów
Mieszkańcy przyznają, że monsuny są na ich wyspach normą. Kiedyś jednak nadchodziły regularnie, a teraz - zupełnie niespodziewanie. Niespodziewana jest też ich skala.
Winą za sytuację wyspiarze obarczają bogate, rozwinięte kraje, które zanieczyszczają środowisko, powodując podnoszenie się poziomu wód.
Na samych Malediwach nie dba się jednak o ekologię. Co roku przybywa tu coraz więcej samochodów i skuterów, królują napędzane ropą generatory prądu, produkowane są tony śmieci, bo na wyspę wszystko trzeba sprowadzać, a segregacji nie ma. Odpady składowane są na zbudowanej ze śmieci sztucznej wyspie, będącej istną bombą ekologiczną.
Polsat News
Czytaj więcej
Komentarze