Próbowała przemycić kota w torbie, wraz z nim wróciła do Kanady
Nowozelandzkie służby celne nie pozwoliły przekroczyć granicy Kanadyjce, która wraz z mężem próbowała przemycić 4-letnią kocicę w swej torebce, bo bez niej "nie wyobraża sobie udanych wakacji". Całą rodzinę odesłano do Kanady. Kot przeleciał łącznie 22 600 km.
O zdarzeniu poinformował w czwartek rzecznik ministerstwa podstawowych branży przemysłu, Craig Hughes, który określił postępowanie kobiety jako "lekkomyślne i skrajnie ryzykowne".
Jak zaznaczył, wraz ze zwierzęciem do Nowej Zelandii mogły przywędrować kleszcze czy choroby, których tam nie ma.
Kot odkryty przypadkiem
Z uznaniem Hughes wypowiedział się natomiast o kotce Belli, która jego zdaniem "musi być wyjątkowo łagodnym i spokojnym stworzeniem", jeśli podczas długiego lot z Vancouver w Kanadzie do Auckland w Nowej Zelandii ani załoga, ani współpasażerowie nie zorientowali się, że podróżuje z nimi kot".
Obecność Belli została odkryta przypadkiem, gdy służby na lotnisku w Auckland poprosiły, aby para zdjęła buty do chodzenia po górach i przy okazji zdecydowały się sprawdzić, co jest w torebce kobiety, czemu kanadyjska turystka była zdecydowanie przeciwna.
Chciała uniknąć kwarantanny
Przepisy dotyczące przywozu zwierząt do Nowej Zelandii są bardzo surowe. Zwierzęta muszą mieć świadectwa szczepień i być zachipowane. Obowiązkowo przechodzą też dziesięciodniową kwarantannę.
Właśnie kwarantanny chciała uniknąć właścicielka kota, która jak wyznała, "nie wyobraża sobie, by mogła spędzić cudowne wakacje bez swej ukochanej Belli".
PAP
Czytaj więcej
Komentarze