Strażak musi mieć maturę. Nowe zasady rekrutacji
Od 2017 r. zostaną podniesione wymagania dla kandydatów do szkół kształcących techników pożarnictwa; będą do nich przyjmowane osoby, które mają co najmniej maturę - mówi komendant główny PSP nadbryg. Leszek Suski.
Państwowa Straż Pożarna ma własny system kształcenia, szkolenia i doskonalenia zawodowego, składający się z dwóch spójnych obszarów. Pierwszy odpowiada za kształcenie zawodowe przygotowujące młodych ludzi do zawodu strażaka, technika pożarnictwa lub inżyniera pożarnictwa. Drugi związany jest z podwyższaniem kwalifikacji zawodowych w strukturach straży.
W Polsce działają trzy szkoły kształcące techników pożarnictwa: szkoły aspirantów PSP w Krakowie i w Poznaniu oraz Centralna Szkoła PSP w Częstochowie. Ich absolwenci uzyskują tytuł technika pożarnictwa, a także pierwszy stopień w korpusie aspirantów. Każdego roku do egzaminów podchodzi w sumie ok. 2,5 tys. osób, a dostaje się niespełna 300. Aby ubiegać się o przyjęcie, trzeba mieć polskie obywatelstwo, ukończone nie więcej niż 23 lata oraz średnie wykształcenie bez matury.
Komendant główny PSP przypomniał w rozmowie z PAP, że Państwowa Straż Pożarna ma w swojej strukturze uczelnię wyższą - Szkołę Główną Służby Pożarniczej, która kształci inżynierów pożarnictwa i magistrów inżynierów pożarnictwa. Jej absolwentom nadawany jest w stopnień młodszego kapitana.
Nowe wyzwania, nowe wymagania
Komendant podkreślił, że podnoszenie kwalifikacji jest bardzo potrzebne m.in. z uwagi na to, że współczesne służby ratownicze dysponują coraz bardziej skomplikowanym i nowoczesnym sprzętem. - Świat idzie do przodu. Zdarzenia, do których jeździmy, są coraz bardziej skomplikowane. Do tego dochodzi terroryzm na świecie. Kiedyś w ludzkich rękach było mniej materiałów chemicznych i biochemicznych, nie występowały tzw. brudne bomby, teraz się to zmienia. My, strażacy, musimy się na to przygotować, aby móc udzielać skutecznej pomocy. Musimy podnosić wymagania również wobec siebie. W 2017 r. chcemy podnieść wymagania i do szkoły aspirantów będziemy przyjmować osoby co najmniej z maturą - zapowiedział.
Szef PSP zwrócił uwagę na potrzebę doskonalenia zawodowego strażaków, także podczas służby. - Strażak, który przychodzi na 24-godzinną służbę, powinien się tam doskonalić. Chodzi m.in. o ćwiczenia związane z obsługą sprzętu. Stan, który zastałem, obejmując stanowisko komendanta głównego, jest niestety nieco inny - powiedział Suski.
Komendant odniósł się do wydarzeń sprzed kilku miesięcy, kiedy po silnych trzęsieniach ziemi we Włoszech zarządził ćwiczebny alarm dla polskich strażaków. - Wystawiamy grupy poszukiwawczo-ratownicze, grupę ciężką 83 strażaków i 12 psów, bądź dwie grupy średnie po 45 strażaków. Kiedy taki ćwiczebny alarm zarządziłem latem, gdy było trzęsienia ziemi we Włoszech okazało się, że nie wszystko u nas było tak jak wygląda to na papierze. Nie wszyscy ratownicy wraz z psami byli gotowi. Dopiero wdrożony program naprawczy spowodował, że teraz to się zmieniło - powiedział Suski.
Doświadczenie kolegów z innych państw też się przyda
Komendant zwrócił uwagę na potrzebę zwiększenia częstotliwości oraz zakresu ćwiczeń ze służbami ratowniczymi innych państw. - Byłem we wrześniu w Berlinie na spotkaniu z przedstawicielami tamtejszej technicznej służby ratowniczej THW. Zauważyłem, że w ostatnich latach nasze relacje wyglądają w taki sposób, że są to konferencje, zawody sportowe i wyjazdy kurtuazyjne. Natomiast takich typowych ćwiczeń, gdzie nasze służby rzeczywiście by ćwiczyły, jest mało - powiedział Suski.
Podał przykład wartego ponad 1 mln euro międzynarodowego projektu ćwiczeń grup przeciwpowodziowych realizowanego przez Francję, Włochy, Rumunię i Polskę. - W ramach projektu ćwiczenia ma przeprowadzić ciężka grupa pompowo-ratownicza z Podkarpacia, która pojedzie na zachód Polski nad Odrę i będzie tam ćwiczyła. Na te ćwiczenia mamy 35 tys. euro. Każde z tych państw również tego typu ćwiczenia wykona u siebie i będzie również podobna skala finansowania. Natomiast aż 200 tys. euro jest przeznaczone na administrację tego projektu, a 500 tys. euro na konferencje i tego typu spotkania. To jest nieporozumienie - powiedział.
Chcesz być strażakiem? Nie jest łatwo
Egzamin wstępny do szkół aspirantów PSP składa się z części sprawnościowej, teoretycznej, sprawdzianu lęku wysokości (akrofobii) oraz sprawdzianu z pływania.
Część sprawnościowa składa się z próby wydolnościowej i prób sprawnościowych. Próba wydolnościowa to zmodyfikowana metoda harwardzka "Harvard step-up test". Polega ona na wchodzeniu na stopień o wysokości 30 cm w przypadku kobiet i 40 cm w przypadku mężczyzn w tempie 30 razy na minutę. Czas trwania ćwiczenia dla kobiet to 4 minuty, a dla mężczyzn 5 minut. Po upływie tego czasu badany siada na krześle i mierzy mu się tętno. Następnie według wzoru oblicza się wskaźnik wydolności: wynik między 50 a 55 oznacza, że jest ona słaba, 56-64 - dostateczna, 65-79 - przeciętna, 80-89 dobra, 90 i powyżej - bardzo dobra.
Do dalszej części egzaminu, czyli do prób sprawnościowych, dopuszcza się wszystkie osoby, które w próbie wydolnościowej osiągnęły wskaźnik wydolności minimum 80 pkt. Próby sprawnościowe to bieg na 50 i 1000 metrów oraz podciąganie na drążku. Minimalne wymagania fizyczne dla mężczyzn są następujące: bieg na 50 m - 7,19 sek., bieg na 1000 m - 3,39 min. oraz 10 podciągnięć na drążku. W przypadku kobiet: bieg na 50 metrów - 8 sek., 1000 metrów - 4 min. oraz 6 podciągnięć na drążku. Żeby przejść do kolejnych etapów egzaminu, trzeba zaliczyć wszystkie próby sprawnościowe.
Zaliczenie sprawdzianu z pływania polega na przepłynięciu przez kandydata dystansu 50 m dowolnym stylem, w czasie krótszym niż 60 s. Sprawdzian dotyczący lęku wysokości (akrofobii) uznaje się za zaliczony, jeżeli asekurowany kandydat samodzielnie wszedł i zszedł na drabinę o wysokości 20 m ustawioną pod kątem 75 stopni. Część teoretyczna egzaminu to po pięć zadań zamkniętych z chemii i fizyki z zakresu szkoły średniej.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze