Lekarze i ekolodzy apelują, aby wcześniej informować o smogu. Resort środowiska nie widzi potrzeby zmian
Towarzystwa medyczne i Greenpeace zaapelowały do ministra środowiska o wprowadzenie bardziej restrykcyjnych poziomów informowania i alarmowania o smogu. "To co teraz jest, jest wystarczające" - odpowiada wiceminister Paweł Sałek. Polska ma najgorsze powietrze w UE, a zasady informowania o jego zanieczyszczeniu najmniej restrykcyjne: dopuszczają stężenia pyłów 6 razy wyższe niż wskazane przez WHO.
W liście przekazanym resortowi środowiska organizacje zaapelowały o obniżenie obowiązujących obecnie poziomów informowania i alarmowania o zanieczyszczeniu powietrza pyłem zawieszonym (PM10) wyrażonej w mikrogramach (µg - jedna milionowa grama) na metr sześcienny.
Podczas smogu rośnie liczba zgonów
"Poziom informowania dla pyłu PM10 ustalony jest w naszym kraju na poziomie 200 µg/m3, a poziom alarmowy - 300 µg/m3, czyli odpowiednio cztero- i sześciokrotnie wyżej niż maksymalny dobowy poziom stężenia PM10 wskazany przez WHO. Dlatego apelujemy o obniżenie poziomu informowania i alarmowania do 100 µg/m3. Zmiana ta może doprowadzić do realnej poprawy zdrowia publicznego" - głosi apel, pod którym podpisali się prezesi m.in. Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, Pediatrycznego i Kardiologicznego oraz dyrektor Greenpeace Polska.
Greenpeace przypomniał, że w czasie, w którym utrzymują się podwyższone stężenia zanieczyszczenia powietrza, umiera więcej osób. Według ekologów, związek ten jest naukowo udowodniony.
Z najnowszych analiz Śląskiego Centrum Chorób Serca wynika, że w czasie epizodów smogowych liczba zgonów rośnie aż o 6 proc., a liczba zgonów z przyczyn sercowo-naczyniowych, czyli np. udaru mózgu i zawału serca, wzrasta o 8 proc.
Resort środowiska nie chce zmian
- Jeżeli chodzi o monitoring powietrza jest państwowy, jest certyfikowany, jest zbudowany i realizowany po różnego rodzaju wytycznych rozporządzeniach dyrektywach, przepisach, ustawach. Aktualnie tych punktów pomiarowych jest wystarczająca ilość i powinno tak zostać. Moim zdaniem, to, co teraz, jest wystarczające - powiedział wiceminister środowiska Paweł Sałek w rozmowie z Radiem Wnet. Dodał, że państwo w tym momencie nie powinno zajmować się wysokością progów, a tym, by ich nie przekraczać.
- To oburzające, że Ministerstwo Środowiska nie widzi problemu w tym, że Polacy nie są w odpowiedni sposób alarmowani o epizodach smogowych - okresach, w których stężenie zanieczyszczeń sięga poziomów stanowiących bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi. Tymczasem realny dostęp do informacji może pomóc chronić się osobom najbardziej zagrożonym - kobietom w ciąży, małym dzieciom, osobom starszym oraz osobom z chorobami układu krążenia i układu oddechowego - skomentował słowa wiceministra Paweł Szypulski z Greenpeace Polska.
- Zamiast przyjąć rozwiązania, które polepszą dostęp do informacji o zanieczyszczeniu powietrza, ministerstwo zasłania się "wytycznymi, rozporządzeniami, dyrektywami, przepisami i ustawami". Niezwykłą arogancją jest powoływanie się na prawo, w sytuacji, w której to prawo jest złe i nie chroni ludzkiego zdrowia i życia - dodał.
Problemy w polskich miastach
Greenpeace przypomina, że we Francji poziom alarmowy dla pyłu zawieszonego PM10 to 80 µg/m3, natomiast w Polsce jest ogłaszany dopiero gdy wyniesie 300 µg/m3, czyli niemal cztery razy więcej. Dlatego też sygnatariusze apelu zwrócili się do resortu środowiska o obniżenie tych poziomów w Polsce.
"Niemal w całym kraju przekraczane są dopuszczalne dobowe poziomy zanieczyszczenia pyłem zawieszonym PM10. W 2015 roku mieszkańcy województw śląskiego i łódzkiego oddychali toksycznym powietrzem średnio przez jedną czwartą dni w roku. Zdarzają się momenty, w których zanieczyszczenie powietrza w polskich miastach sięga poziomów znanych z New Delhi czy Pekinu - w nocy z 8 na 9 listopada stężenie pyłu PM10 w Rybniku sięgało chwilami blisko 700 µg/m3, w Zabrzu przekroczyło 500 µg/m3, w nocy z 12 na 13 listopada w Grudziądzu sięgnęło 700 µg/m3" - wskazano w liście.
Prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego prof. Piotr Hoffman przekonywał, że okresy, w których utrzymuje się podwyższony poziom zanieczyszczenia powietrza, są szczególnie niebezpieczne dla zdrowia. - W takich dniach wzrasta śmiertelność i częściej dochodzi do udarów mózgu, zawałów mięśnia sercowego czy zatorowości płucnej. Dlatego ważne jest, aby osoby najbardziej narażone na negatywne skutki smogu wiedziały o wzroście ryzyka związanego z wysokim stężeniem zanieczyszczenia powietrza - argumentował.
polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej
Komentarze