Putin o Obamie: czasem było trudno, ale szanowaliśmy się
Podczas konferencji prasowej w kuluarach szczytu APEC kończącego się w niedzielę w stolicy Peru Limie prezydent Rosji Władimir Putin podziękował Barackowi Obamie za lata współpracy. - Bez względu na to, iż dialog bywał czasami niełatwy, a czasami było wręcz trudno współpracować, to odnosiliśmy się z szacunkiem do siebie i do stanowiska, jakie zajmowaliśmy - powiedział Putin.
- Powiedziałem mu podczas dzisiejszej rozmowy, że będziemy radzi ujrzeć go w Rosji, jeśli tylko będzie chciał, mógł czy pragnął przybyć - wyznał dziennikarzom.
Do spotkania obu liderów doszło na szczycie APEC wcześniej w niedzielę. Według Białego Domu rozmowa trwała około czterech minut. Prezydenci Rosji i USA mieli rozmawiać o Ukrainie i Syrii.
Obama przypomniał o Mińsku
Po wymianie uprzejmości Obama zwrócił się do Putina, by podtrzymał zobowiązania swego kraju w ramach porozumień mińskich mających na celu zakończenia konfliktu na Ukrainie. Powtórzył, że USA i ich sojusznicy są zaangażowani na rzecz suwerenności Ukrainy - podała strona amerykańska.
Obama zaapelował także do ministrów spraw zagranicznych USA i Rosji o "kontynuowanie inicjatyw, wspólnie z szerszą społecznością międzynarodową, w celu zminimalizowania przemocy i ulżenia cierpieniom Syryjczyków" - relacjonował Biały Dom.
- Na początku posiedzenia (prezydenci - przyp. red.) przywitali się i krótko porozmawiali - oświadczył z kolei rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Jak przekazał, Putin i Obama "wyrazili żal z powodu braku postępu na Ukrainie".
Będą współpracować do końca
Obaj politycy zapowiedzieli także kontynuowanie do końca kadencji obecnej amerykańskiej administracji w styczniu współpracy na rzecz uregulowania sytuacji w Syrii. - Podkreślono, że pozostałe dwa miesiące muszą być wykorzystane dla kontynuowania poszukiwań uregulowania w Syrii. W tym kontekście uzgodniono dalsze kontakty (rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja - przyp. red.) Ławrowa i (sekretarza stanu USA Johna - przyp. red.) Kerry'ego" - powiadomił Pieskow.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze