PO żąda dymisji Ziobry. Po publikacji nt. finansowania Solidarnej Polski
Platforma Obywatelska żąda dymisji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry po publikacji nt. domniemanych nieprawidłowości w finansowaniu Solidarnej Polski. - Nigdy się nie zdarzyło, by podejrzenie o defraudację dotyczyło członka urzędującego rządu - powiedział poseł PO Andrzej Halicki.
Według "Newsweeka" w 2013 r. Solidarna Polska za ok. 40 tys. euro przekazanych jej przez europejską partię MELD (Ruch na rzecz Europy Wolności i Demokracji) miała w Krakowie zorganizować "kongres klimatyczny" na 800 osób, który w rzeczywistości miał okazać się konwencją przedwyborczą partii Ziobry.
Solidarna Polska w oświadczeniu wydanym wkrótce po publikacji oświadczyła, że w tekście pominięto informacje przekazane przez SP dziennikarzom tygodnika, a "składa się on z manipulacji, pomówień i insynuacji". - Zdecydowaliśmy się wystąpić przeciw wydawcy gazety, niemiecko-szwajcarskiemu wydawnictwu Ringier Axel Springer, z pozwem i żądaniem wypłaty zadośćuczynienia w wysokości 100 tys. zł na rzecz Fundacji im. Brata Alberta, zajmującej się pomocą osobom niepełnosprawnym - wskazano w oświadczeniu partii.
Ziobro "sędzią we własnej sprawie"
Poseł PO odnosząc się do poniedziałkowej publikacji "Newsweeka" na piątkowej konferencji prasowej ocenił, że finansowanie SP "miało bardzo wątpliwy charakter", a prowadzący postępowanie OLAF (Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych) będzie musiał współpracować z polską prokuraturą w sprawie, która dotyczy Ziobry, jako prokuratora generalnego, co "budzi największy niepokój".
- Dlatego zawracamy się do premier Beaty Szydło, by odwołała ministra Ziobrę, bo tylko wtedy takie prokuratorskie postępowanie może mieć obiektywny charakter. Jak można być sędzią we własnej sprawie? - pytał Halicki. Zaznaczył, że nigdy się nie zdarzyło, by "podejrzenie o defraudację dotyczyło członka urzędującego rządu, jeszcze do tego pełniącego funkcję prokuratora generalnego".
Jak dodał, zna pryncypialność ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego i liczy na jego aktywność w tej sprawie. Zapowiedział, że w przypadku jego bierności PO złoży wniosek do Centralnego Biura Antykorupcyjnego o zajęcie się sprawą.
"Nadużycie finansowe na dużą skalę"
Europoseł PO Tadeusz Zwiefka stwierdził, że w sprawie chodzi o "nadużycia finansowe na dużą skalę", a w prowadzonym przez OLAF dochodzeniu, które trwa "od ponad półtora roku", pojawiają się nazwiska Ziobry i wiceministra sprawiedliwości Partyka Jakiego.
Według europosła, OLAF może nakazać zwrot "niesłusznie wydanych europejskich" środków, a także zwrócić się do prokuratury w danym kraju UE o poprowadzenia śledztwa i sformułowanie aktu oskarżenia "w przypadku konkretnych przestępstw". - Tu takiego finału należy się spodziewać - ocenił.
Finansowanie SP "bez wątpliwości PKW"
SP w oświadczeniu podkreśliła, że publikacja "Newsweeka" pomija informacje przekazane przez SP dziennikarzom tygodnika, "składa się z manipulacji, pomówień i insynuacji". Zaznaczono, że SP dysponuje dokumentem dowodzącym, że krakowska konferencja klimatyczna "miała znacznie szerszy zakres tematyczny i obejmowała reformę Polski, UE oraz pakiet klimatyczno-energetyczny". - Dlatego wszystkie wątki obecne na krakowskiej konferencji były zgodne z zatwierdzonym przez MELD programem - wskazano.
- Na marginesie - w rzeczywistości zorganizowaliśmy znacznie więcej spotkań nt. polityki klimatycznej - było ich kilkadziesiąt, więc wielokrotnie przekroczyliśmy zaaprobowaną przez MELD minimalną ich liczbę - napisano w komunikacie.
Jednocześnie podkreślono, że finansowanie SP nie budziło jakichkolwiek wątpliwości Państwowej Komisji Wyborczej. - PKW kontrolująca doroczne sprawozdania finansowe partii nigdy nie zgłaszała wobec nich zastrzeżeń. Dysponowała przy tym pełną dokumentacją, a także imienną listą darczyńców wraz z kwotami, które przekazywali na rzecz Solidarnej Polski - czytamy w oświadczeniu.
SP zaznaczyła zarazem, że wśród darczyńców byli "politycy Solidarnej Polski i ich rodziny, którzy przeznaczali własne pieniądze na finansowanie partii reprezentującej bliskie im wartości". - Działo się tak, ponieważ Solidarna Polska nigdy nie korzystała z dotacji budżetowych ani wsparcia podejrzanych biznesmenów i lobbystów "spotykających się na cmentarzach i stacjach benzynowych", jak to bywało w przypadku innych partii - czytamy w komunikacie.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze