Obama: gdybym był Niemcem, w wyborach poparłbym Merkel
Prezydent USA Barack Obama zapytany, czy chciałby, by kanclerz Niemiec Angela Merkel ponownie ubiegała się o fotel kanclerza, powiedział w czwartek w Berlinie, że gdyby był Niemcem, z pewnością byłby jej zwolennikiem. Dodał, że jako były prezydent będzie chciał przyjechać do Monachium na festyn piwny Oktoberfest.
Obama zastrzegł, że nie miesza się do polityki wewnętrznej innych krajów. - Mogę tylko powiedzieć, że kanclerz Merkel jest wspaniałą, wybitną partnerką. Jest chyba jedynym przywódcą wśród naszych bliskich sojuszników, który sprawował już swój urząd, gdy ja rozpoczynałem kadencję. W pewnym sensie jesteśmy weteranami - podkreślił amerykański prezydent na konferencji prasowej po spotkaniu z Merkel.
Fundamenty poglądów Obamy i Oktoberfest
Zaznaczył, że oboje nie zawsze mieli identyczne poglądy, lecz w kwestiach fundamentalnych wartości byli zgodni.
- Gdybym mieszkał tutaj i gdybym był Niemcem, poparłbym ją - powiedział Obama, zastrzegając, że decyzję o ponownym kandydowaniu musi podjąć sama Merkel, a potem należy pozwolić wypowiedzieć się narodowi. - Nie wiem, czy to jej pomoże, czy nie - dodał.
Merkel powiedziała dziennikarzom, że decyzję w sprawie kandydowania ogłosi "we właściwym czasie" i że ta chwila jeszcze nie nadeszła.
Merkel kieruje niemieckim rządem od 2005 roku. W przyszłym roku odbędą się kolejne wybory do Bundestagu.
Obama przebywa od środy z pożegnalną wizytą w Berlinie. To jego szósta wizyta w Niemczech i, jak zastrzegł, nie ostatnia, ponieważ już jako były prezydent będzie chciał przyjechać do Monachium na festyn piwny Oktoberfest.
"Nie oczekuję, że Trump będzie kontynuował moją politykę"
- Mam nadzieję, że nowo wybrany prezydent zajmie wobec Rosji konstruktywne stanowisko i znajdzie sposób na współpracę z Rosją w dziedzinach, gdzie interesy są zbieżne, ale równocześnie będzie w stanie stawić Rosji czoło tam, gdzie interesy są przeciwne" - powiedział Obama w czwartek w Berlinie po spotkaniu z Angelą Merkel.
- Nie oczekuję, że Trump będzie kontynuował moją politykę, ale mam nadzieje, że nie będzie prowadził realpolitik polegającej na robieniu interesów z Rosją, nawet wtedy, gdy to komuś zaszkodzi lub jeśli pogwałcone zostaną międzynarodowe normy, lub ze szkodą dla mniejszych krajów (...), tylko dlatego, że będzie mu to pasowało - mówił Obama.
Zastrzegł, że jest "zbudowany" zapewnieniem Trumpa, iż zobowiązania Ameryki wobec NATO nie zmienią się i że traktuje on NATO jako fundament międzynarodowej architektury bezpieczeństwa.
Obama obarczył rosyjskie służby odpowiedzialnością za cyberataki.
Prezydent USA powiedział, że Rosja jest "ważnym krajem, a z wojskowego punktu widzenia jest supermocarstwem", które ma wpływy w swoim regionie, ale także na całym świecie. W interesie Ameryki jest współpraca z Rosją w celu rozwiązywania problemów międzynarodowych.
W kwestiach dotyczących Ukrainy czy Syrii istnieje jednak "znaczna różnica zdań" między Waszyngtonem a Moskwą - mówił.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze