Burmistrz włoskiego miasteczka zaoferował azyl De Niro po wygranej Trumpa
Według Antonio Cerio, który rządzi niewielką miejscowością o nazwie Ferrazzano, "to odpowiednie miejsce do zapomnienia o wyborczej porażce Hillary Clinton oraz potrzebie pobicia Donalda Trumpa". To reakcja samorządowca na słowa Roberta De Niro, który zadeklarował w amerykańskiej telewizji, że być może będzie musiał wrócić do kraju swoich przodków po wyniku wyborów prezydenckich.
Cerio dodał, że miasteczko powita De Niro z "otwartymi ramionami".
Inicjatywa burmistrza nie jest przypadkowa - to właśnie stąd wyemigrowali do Ameryki pradziadkowie aktora w 1890 roku.
De Niro jeszcze we wrześniu mocno zaangażował się w kampanię wyborczą w USA poprzez nagranie, na którym obraża Trumpa.
- On jest tak rażąco głupi. To śmieć. Pies. Świnia. Oszust, g*** artysta. Błazen, który nie wie, o czym mówi, nie odrabia pracy domowej, nie interesuje się niczym. Wydaje mu się, że ogrywa społeczeństwo, nie płaci podatków. To idiota. Colin Powell (amerykański generał i były sekretarz stanu - przyp. red.) najlepiej to ujął: to katastrofa narodowa. Przynosi wstyd całemu krajowi. To mnie tak wścieka, że ten kraj doszedł do takiego momentu, że ten głupiec, ten idiota dotarł tam, gdzie jest. On mówi, jak to chciałby innym przywalić w twarz. Ja chciałbym jemu przywalić w twarz - mówił na nagraniu Robert De Niro.
Bicia po twarzy nie będzie
Już po wyborach aktor był gościem programu "Jimmy Kimmel Live!".
Gdy prowadzący Jimmy Kimmel zapytał go, czy dalej chce uderzyć Trumpa w twarz, De Niro odpowiedział: - Nie mogę tego teraz zrobić. Muszę mieć szacunek do urzędu.
- Musimy poczekać i zobaczyć, jak będzie podchodził do konkretnych spraw... A jak widzieliśmy w wielu miastach, wiele osób jest złych i protestuje - dodał aktor. I właśnie wtedy powiedział, że być może będzie musiał się przeprowadzić do Ferrazzano.
polsatnews.pl, independent.co.uk
Czytaj więcej
Komentarze