"Zagrożenie swobodnego przepływu idei". Centrum Monitoringu i Wolności Prasy o "przypadkach cenzury" na Facebooku
"Uniemożliwianie publikacji na portalu Facebook faktycznie może prowadzić do wyrugowania niektórych treści czy podmiotów z ważnego kanału komunikacji społecznej. Tym bardziej jest to niepokojące, że równocześnie dowiedziono bardzo selektywnego traktowania wspomnianych treści przez Facebook" - głosi oświadczenie Centrum Monitoringu Wolności i Prasy działające przy SDP.
Stowarzyszenie "z zadowoleniem" przyjęło inicjatywę Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, który chce rozpocząć debatę dotyczącą "domniemanych aktów cenzury" na Facebooku.
RPO zaplanował ją na 18 listopada. Do udziału zaprosił m.in. minister cyfryzacji Annę Streżyńską, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka, organizacje "dotknięte zablokowaniem stron na Facebooku", ekspertów zajmujących się prawnymi i społecznymi aspektami funkcjonowania mediów społecznościowych, przedstawicieli Facebooka, ludzi mediów .
"Równocześnie pragniemy zwrócić uwagę na najistotniejszy, naszym zdaniem, element związany z selektywnym blokowaniem określonych treści przez wspomniany portal, rodzący rzeczywiste zagrożenie dla wolności słowa, a co za tym idzie swobodnego przepływu idei na całym świecie" - pisze Wiktor Świetlik, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.
Portal bez konkurencji
Taki zagrożeniem, jest według Świetlika, "niemalże monopolistyczna pozycja Facebooka potwierdzona przez statystyki wejść i »unikatowych userów«".
Jego zdaniem, "nietrafne" są porównania blokad poszczególnych profili przez Facebook do "wewnętrznej cenzury stosowanej przez mniejsze portale internetowe (choćby w ramach moderacji komentarzy) podlegające realnej konkurencji i grze rynkowej".
"Uniemożliwianie publikacji na portalu Facebook faktycznie może prowadzić do wyrugowania niektórych treści czy podmiotów z ważnego kanału komunikacji społecznej. Tym bardziej jest to niepokojące, że równocześnie dowiedziono bardzo selektywnego traktowania wspomnianych treści przez Facebook (funkcjonują tam profile o charakterze jawnie nazistowskim, komunistycznym czy satanistycznym)" - argumentuje.
Idea ważniejsza od towaru
Według Centrum Monitoringu obecna sytuacja rodzi pytanie, "czy Facebook nie powinien w większym stopniu zostać objęty działaniem międzynarodowych i krajowych instytucji antymonopolowych".
Świetlik podkreśla także, że "swobodna wymiana idei odgrywa istotniejszą rolę z perspektywy funkcjonowania demokratycznych społeczeństw obywatelskich niż jakiegokolwiek towaru czy usługi".
Narodowcy zniknęli z Facebooka
Afera związana z blokowaniem poszczególnych fanpage'ow wybuchła w październiku, kiedy moderatorzy Facebooka usunęli m.in. strony Marszu Niepodległości, Młodzieży Wszechpolskiej, Obozu Narodowo-Radykalnego, Ruchu Narodowego oraz kilku organizacji promujących tematykę narodową, pro-life i katolicką.
Fanpage Marszu Niepodległości został przywrócony 2 listopada. Po odblokowaniu profilu narodowców na portalu wirtualnemedia.pl pojawił się list otwarty wiceszefa Facebooka ds. polityki publicznej w regionie EMEA (Europa, Bliski Wschód, Afryka) Richarda Allana, w którym tłumaczył zasady, jakimi kieruje się Facebook, oraz wyjaśnił, dlaczego profile narodowców są blokowane przez administrację.
"Strona Marszu Niepodległości została usunięta z naszej platformy po publikacji szeregu postów naruszających Standardy Społeczności w zakresie mowy nienawiści. Mamy świadomość jak istotna jest ta strona dla tych, którzy chcą wspólnie świętować Narodowe Święto Niepodległości Polski, więc zdecydowaliśmy się ją przywrócić i wyjaśnić administratorom dlaczego niektóre obecne na niej treści były niedozwolone. Mamy nadzieję, że dzięki temu ludzie odpowiedzialni za treści udostępniane na stronie będą szanować nasze Standardy Społeczności" - tłumaczył.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze