Nie żyje kobieta, którą mąż oblał łatwopalną substancją i podpalił
Po dwóch miesiącach walki o życie, w szpitalu zmarła 37-letnia kobieta, ofiara męża-podpalacza z Wolbromia. Jak powiedziała polsatnews.pl Krystyna Durałek, prokurator rejonowa z Olkusza, areszt zastosowany wobec 48-latka, zostanie przedłużony. Zmianie prawdopodobnie ulegnie także zarzut - z usiłowania zabójstwa na zabójstwo.
Do tragedii doszło pod koniec sierpnia w domu jednorodzinnym przy ul. Fabrycznej w Wolbromiu. W nocy, po oblaniu żony łatwopalną substancją, mężczyzna rozniecił ogień i wywołał pożar całego budynku. Akcja gaśnicza trwała ponad dwie godziny, brało w niej udział 6 zastępów straży pożarnej.
Ciężko ranna 37-latka z poparzeniami 80 proc. ciała trafiła do szpitala. Hospitalizacji wymagała także jej 4-letnia córka. Dwoje pozostałych dzieci, 17-latek i 14-latka - odniosło lżejsze obrażenia.
Tuż po podpaleniu mężczyźnie, który w chwili zdarzenia miał 1,5 promila alkoholu we krwi, prokuratura postawiła zarzuty usiłowania zabójstwa oraz spowodowanie ciężkich obrażeń ciała członków swojej rodziny, a także narażenia dzieci na utratę życia lub zdrowia.
Czekają na wyniki sekcji zwłok
- Planujemy złożenie wniosku o przedłużenie tymczasowego aresztowania - powiedziała polsatnews.pl Krystyna Durałek, prokurator rejonowa z Olkusza. Jak dodała, zarządzona została sekcja zwłok kobiety, śledczy czekają także na opinię kryminalistyczną na temat substancji łatwopalnej, którą wykorzystał mężczyzna do podpalenia żony.
- Z uwagi na śmierć pokrzywdzonej realna jest zmiana zarzutu na zarzut zabójstwa - dodała prokurator Durałek.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze