Posprzątał po psach, ale i tak dostał mandat. Za brak torebki na odchody
"W Łodzi sposobem na podreperowanie budżetu miasta jest wystawianie naciąganych mandatów na podstawie absurdalnych przepisów. W innych miastach trzeba sprzątać po psie, tutaj - mieć "woreczek na pokaz" - napisał do nas jeden z użytkowników. Przyjrzeliśmy się łódzkim przepisom.
- Byłem na spacerze z psami. Posprzątałem po nich. Dziesięć sekund później zza moich pleców wyjechał samochód straży miejskiej. Paniom nawet nie chciało się wysiąść, otworzyły drzwi i zaczęły krzyczeć, czy mam woreczki. A ja woreczków nie miałem, psy już się załatwiły - relacjonuje łodzianin.
- Powiedziałem, że jeśli zdarzy im się znowu nabrudzić, to posprzątam chusteczką, bo ja po psach sprzątam. Okazuje się jednak, że musi być woreczek foliowy i już. Bo się "szybciej rozkłada". To jakiś absurd - przekonuje.
Rzeczywiście, uchwała nr LIII/1096/12 rady miejskiej w Łodzi z 5 grudnia 2012 r. w sprawie wprowadzenia "Regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie Miasta Łodzi" mówi wyraźnie, że do obowiązków właściciela psa należy " posiadanie torebki lub urządzenia do zbierania odchodów". Czym jest takie urządzenie, nie sprecyzowano.
Ratlerki tak, rottweilery nie
- Po tym, gdy wystawiono mi mandat, zacząłem rozpytywać innych właścicieli psów. Okazuje się, że to sytuacja notoryczna. Aż zastanawiam się, czy nie czekali specjalnie aż posprzątam, żeby móc mi wystawić mandat - powiedział nasz rozmówca.
- Ale oni tylko do emerytki z ratlerkiem podejdą, do jakichś małych piesków. A jak stoi "kark" z dużym, groźnym psem, z dobermanem, rottweilerem czy wilczurem, to już się nie zbliżają, bo po co - dodał.
"To kwestie indywidualne"
- Ciężko mi się wypowiedzieć, bo nie znam przypadku. Ale tak ogólnie… to są wszystko kwestie indywidualne. Zachowanie straży zależy od konkretnej sytuacji, czy pies się załatwia, czy strażnicy sami podchodzą i każą okazać torebkę… Ciężko powiedzieć, jak się interpretuje ten przepis - powiedział nam przedstawiciel łódzkiej straży miejskiej. - Ale jeśli ktoś uważa, że ten mandat się nie należy, to może się odwołać albo odmówić przyjęcia i wtedy decyzję podejmie sąd.
- Przecież nie pójdę do sądu przez mandat na 50 zł. To nie jest warte mojego czasu. Chodzi o zasady, że oni (strażnicy - red.) tak robią. A najbardziej mnie dziwi to, że nie mogę sprzątnąć np. chusteczką, tylko musi być torebka. W ten sposób łatwo dojść do absurdów. Zależy nam na czystym mieście czy na wystawieniu mandatu - dopytuje właściciel psa.
polsatnew.pl
Czytaj więcej
Komentarze