140 zatrzymanych, zabity policjant. Antyrządowe protesty w Wenezueli
Co najmniej 140 osób zostało zatrzymanych w środę (czasu miejscowego) w Wenezueli podczas masowych antyrządowych protestów - poinformowali wenezuelscy obrońcy praw człowieka. Podczas demonstracji w stanie Miranda w niejasnych okolicznościach zginął policjant.
Demonstranci zablokowali autostradę na obrzeżach stolicy kraju, Caracas, skandując przy tym: "Tak dla demokracji! Nie dla dyktatury!". Doszło do przepychanek z policją. W centrum miasta odbyła się równolegle znacznie mniej liczna demonstracja prorządowa.
Starcia między protestującymi a siłami bezpieczeństwa miały miejsce także w wielu innych miastach. W kilku regionalnych stolicach policja użyła gazu łzawiącego; parę osób odniosło obrażenia. Według organizacji praw człowieka Foro Penal w całym kraju zatrzymano co najmniej 140 osób.
Wezwanie do strajku generalnego
W stanie Miranda, położonym w środkowej części Wenezueli, w niewyjaśnionych okolicznościach został zastrzelony funkcjonariusz policji. Incydent ten najpewniej podsyci napięcia w podzielonym kraju - przewiduje agencja Reutera.
Wenezuelska opozycja wezwała w środę do strajku generalnego, aby zwiększyć presję na prezydenta Nicolasa Maduro. - Wzywamy wszystkich, by w piątek pozostali w domu - powiedział szef opozycyjnej Koalicji na rzecz Jedności Demokratycznej (MUD) Jesus Torrealba.
"Parlamentarny zamach stanu"
We wtorek parlament Wenezueli, w którym MUD ma większość, zagłosował za rozpoczęciem procesu w sprawie impeachmentu Maduro, oskarżanego o łamanie konstytucji. Deputowani wezwali go też, by 1 listopada wystąpił przed izbą i udowodnił, że działa zgodnie z konstytucją i respektuje postanowienia parlamentu.
W odpowiedzi prezydent zarzucił opozycji, że usiłuje dokonać "parlamentarnego zamachu stanu", a socjaliści z rządu, którego Maduro jest szefem, ocenili, że wtorkowe głosowanie parlamentarzystów nie było wiążące.
Opozycja oskarża Maduro o prowadzenie nierozważnej i wyniszczającej kraj polityki gospodarczej, która wywołała szalejącą inflację i niedobory żywności oraz innych podstawowych artykułów. Sam prezydent jako przyczynę katastrofalnej sytuacji wskazuje niskie ceny ropy naftowej oraz "wojnę gospodarczą", jaką według niego wypowiedziały krajowi Stany Zjednoczone.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze