Bułgarzy protestują na ulicach. Nie chcą imigrantów w kraju
W Sofii, Burgas i Harmanli w piątek odbyły się protesty antyimigracyjne. Z uwagi na środki bezpieczeństwa były względnie nieliczne, lecz przeprowadzono je nie po raz pierwszy, a organizatorzy zapowiadają kolejne. W Sofii protestowało kilkaset osób.
W Harmanli powodem trzeciego w ciągu miesiąca protestu jest obecność w mieście największego ośrodka dla uchodźców w Bułgarii i rządowe plany jego rozszerzenia. Protestujący domagali się zamknięcia ośrodka i przeniesienia go poza granice miasta.
W Burgas protestowano przeciw niepotwierdzonym przez władze planom utworzenia ośrodka w oddalonej o ok. 40 km wiosce Zwezdec przy granicy z Turcją.
W Sofii niezadowolenie budzi liczna obecność w centrum migrantów, którzy gromadzą się wokół jedynego w mieście meczetu. Migranci mieszkają nie tylko w trzech ośrodkach w stolicy, lecz także w licznych hostelach i prywatnych mieszkaniach. Zdaniem mieszkańców zakłócają spokój, zwłaszcza od kiedy zaczęli przeważać wśród nich nie uciekający przed wojną Syryjczycy z rodzinami, lecz młodzi Afgańczycy i Pakistańczycy. Od kilku miesięcy MSW znacznie zwiększyło liczbę policjantów patrolujących tę część miasta.
Nastroje antyimigracyjne w Bułgarii nasilają się niezależnie od zapewnień władz, że napływ migrantów zmniejsza się, a granice zostaną szczelnie zamknięte, zwłaszcza dzięki pomocy ze strony nowo powołanej unijnej agencji ds. straży granicznej i przybrzeżnej. Na jej uroczystej inauguracji w czwartek na granicznym przejściu z Turcją Kapitan Andreewo premier Bojko Borysow zapewnił, że zielona granica zostanie "szczelnie zamknięta".
Statystyka na razie tego nie potwierdza. Według cotygodniowych danych MSW, od 29 września do 6 października zatrzymano kolejnych 498 migrantów, a we wrześniu - 2312. Po zamknięciu granicy Serbii z Bułgarią i ograniczeniu ruchu migrantów na zachód w Bułgarii zostało zablokowanych ok. 10 tys. osób. Ich obecność powoduje konieczność budowy nowych ośrodków, co budzi niezadowolenie mieszkańców i zmusza władze od ukrywania planów lokowania migrantów.
Piątkowe protesty zorganizował w internecie nieformalny ruch "Narodowy opór", lecz nastroje antyimigracyjne będą się nasilać podczas kampanii przed wyznaczonymi na 6 listopada wyborami prezydenckimi. Antyimigracyjny wątek jest obecny w kampanii kandydata zjednoczonych formacji nacjonalistycznych Krasimira Karakaczanowa, który według analityków może liczyć na trzecie miejsce. Takie elementy pojawiają się również w kampanii lewicy.
PAP
Czytaj więcej