Śmierć lekarki na dyżurze - nowy kierunek w śledztwie: była pod opieką lekarzy, przyjmowała leki
- Dzięki badaniom przeprowadzonym na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym wiadomo, że lekarka, która zmarła na dyżurze, przyjmowała leki. W jej organizmie wykryto środki przeciwbólowe, które nie były przyjęte jednorazowo. W związku z tym konieczna jest analiza dokumentacji medycznej pani doktor - powiedział polsatnews.pl Ryszard Gąsiorowski, rzecznik prokuratury okręgowej w Koszalinie.
To nowy wątek w śledztwie dotyczącym 44-letniej anestezjolog, która na początku sierpnia zmarła w szpitalu w Białogardzie po trwającym cztery doby z rzędu dyżurze.
Prokuratura musi teraz sprawdzić, czy do śmierci doprowadziło - jak sądzono na początku - przepracowanie powodowane koniecznością pełnienia dyżuru, czy może choroba była jednym z elementów składowych dramatu.
- Musimy zbadać, jak wyglądał stan zdrowia pani doktor, jeszcze zanim objęła feralny dyżur, zanim nastąpiła śmierć. Może miała schorzenia, które trwały dłużej i w połączeniu z lekami doprowadziły do śmierci. Śledztwo będzie przedłużane na czas niezbędny do wyjaśnienia wszystkich okoliczności - dodał prokurator Gąsiorowski.
Teraz biegli specjaliści analizować będą całość zebranej dotąd dokumentacji. - I z sekcji zwłok, i z Uniwersytetu oraz z placówek medycznych, których pani doktor była pacjentem - podkreślił rzecznik.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze