"Potrzebujemy kontaktu z innymi ludźmi; powodu, by wyjść z domu". Międzynarodowy Dzień Osób Starszych

Polska
"Potrzebujemy kontaktu z innymi ludźmi; powodu, by wyjść z domu". Międzynarodowy Dzień Osób Starszych
Zdjęcie ilustracyjne, fot. Pixabay/rudolf_langer/CC BY 2.0

Jest wielu starszych ludzi, którzy mają problemy, a nie mają nawet z kim porozmawiać; potrzebują kontaktu z innymi, wyrwania się z pustych ścian, z samotności. Muszą mieć jednak powód, żeby wyjść z domu - przekonują podopieczni domów Senior-Wigor z całej Polski, którzy spotkali się w podwarszawskich Białobrzegach. 1 października obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Osób Starszych.

Senior-Wigor to rządowy program, dzięki któremu gminy otrzymują wsparcie z budżetu na tworzenie i prowadzenie dziennych domów dla osób starszych. Są to placówki przeznaczone dla osób w wieku powyżej 60 lat, nieaktywnych zawodowo. Domy Senior-Wigor działają od poniedziałku do piątku, przez co najmniej 8 godzin dziennie, zapewniają podopiecznym jeden ciepły posiłek. Seniorzy powinni mieć do dyspozycji m.in. pomieszczenia do wspólnych spotkań, ćwiczeń i relaksu (z biblioteką, sprzętem RTV oraz komputerem z dostępem do internetu).


To, jak podopieczni spędzają czas, w dużej mierze zależy od kadry danej placówki. Jak relacjonowali podczas spotkania w Białobrzegach, dużą popularnością cieszą się zajęcia plastyczne, kulinarne, wycieczki, gimnastyka. Najważniejsze jest jednak - jak zgodnie podkreślali - możliwość wyjścia z domu i spotkania z innymi ludźmi.

 

"Wyrwać się z pustych ścian, z samotności"


- Dla tych osób, które korzystają z naszego domu, jest to wyrwanie się z pustych ścian, z samotności. Trzeba wyjść, trzeba się ubrać. Przychodzą tu, a pięknie mamy urządzony ten dom, piją kawkę, rozmawiają, potem są zajęcia. Uważam, jako prowadząca, że jest to ogromna dobroć i takie domy powinny być w każdym mieście i w każdej gminie - powiedziała Wiktoria Zelek z domu Senior-Wigor w Limanowej, emerytka.


- Mamy bardzo ciekawy program, przez 3 dni jest rehabilitacja z masażem indywidulanym; raz w tygodniu przychodzi do nas florystka, robimy piękne rzeczy; jeden dzień mamy wolny, wyjeżdżamy, uprawiamy nordic walking, wychodzimy na wycieczki. Chodzimy też na basen - korzystamy z jacuzzi, biczów wodnych, bo w tym wieku nie wszyscy potrafią pływać. Mamy piękną altanę przed domem, tam siadamy, tańczymy, śpiewamy, oglądamy filmy. Po obiedzie odmawiamy wspólnie różaniec, bo ludzie w tym wieku potrzebują też duchowości - wyliczała.

 

Dom współpracuje z przedszkolami i ze żłobkami


Jak dodała, dom współpracuje też z przedszkolami i ze żłobkami. - Młodość ze starością. Jak teraz mamy Dzień Seniora, to przychodzą do nas dzieci z jakimś teatrzykiem, podobnie na święta. Czasem my ich odwiedzamy. Na Dzień Matki przygotowałyśmy dla dzieci 150 kwiatów, które dały mamom - mówiła Wiktoria Zelek. Jak wyjaśniła, podopiecznymi domu są głownie panie, jest tylko 3 panów; w sumie 25 osób - najmłodsza w wieku 60 lat, najstarsza - 87 lat.


Helena Malec, jedna z podopiecznych domu w Limanowej, mówiła, że jest "przeszczęśliwa, że tam chodzi". - Ja jestem po przeżyciach, zmarł mi mąż, teraz niedawno brat, gdybym siedziała w domu, to byłoby mi bardzo ciężko. A tak, wychodzę, mam kontakt ze wspaniałymi ludźmi, to dla mnie odskocznia od rzeczywistości - podkreśliła. - Wiele ludzi jest w takim dołku, nie potrafią się odnaleźć, mają problemy, a nie mają nawet z kim porozmawiać. Tam u nas jest taka oaza spokoju - dodała.

 

Seniorzy w superlatywach o "domu wigora"


Równie entuzjastycznie - o domu Senior-Wigor w Łabach - mówiła jedna z jego podopiecznych Marianna Roszkowska. - Mamy w swoim domu wigora bardzo dobrą kadrę, mamy taką kierowniczkę, nazywa się Monika Łapińska, ma 101 pomysłów na dobę - opowiadała. Słysząc to, kierowniczka dodała: - A wy drugie tyle! Każda z nas ma jakiś pomysł. Każda pani coś powie, coś podsunie - przyznała Marianna Roszkowska.


Dodała, że gimnastykę prowadzi pan Marcin. - Nam, starym babkom, dobrze się przy nim gimnastykuje, bo patrzymy na ładną, młoda buzię - żartowała.


- Kulinarnie się udzielamy, zapraszamy na wspaniałe pączki albo szarlotkę. Pączki różne robimy - albo z różą albo z buzią, bo my potrafimy na pączku uśmiechniętą buzię zrobić. Robimy przetwory, nalewki. Udzielamy się, jak możemy. Mamy kilku takich seniorków, którym musimy pomóc - przyprowadzić do stołu, pomóc się najeść, pomóc czasem przy łazience - opowiadała. - Teraz zapisaliśmy się do Szlachetnej Paczki, służymy też pomocą. Chętnie pomagamy i z tego jesteśmy dumni - dodała.


- Życzę dla wigora, żeby 100 lat istniał, bo ja tyle chce żyć! Żadna pani nie chce od nas odejść, ale mnóstwo chce przyjść, bardzo im się podoba. Jednego tylko pana mamy, ale nie jesteśmy o niego zazdrosne - żartowała.

 

Mężczyźni stanowią mniejszość


W większości domów Senior-Wigor mężczyźni stanowią mniejszość. Leszek Karbownik mówił, że domu w Miedznej Drewnianej, z którego korzysta, jest 27 podopiecznych, z czego 23 kobiety i tylko 4 mężczyzn, w wieku od 61 do 85 lat. Opowiadał, że w placówce ma gimnastykę, zabiegi rehabilitacyjne zlecone przez lekarza, a także liczne rozrywki: gry, zajęcia manualne, plastyczne, spacery.


- Wraz z panią kierownik i całą naszą kadrą ustalamy jadłospis na cały tydzień. Jesteśmy podzieleni na 5 grup - od poniedziałku do piątku każda grupa wchodzi do kuchni i przygotowuje gorący posiłek. Wygląda to w ten sposób, że w jeden dzień zjadamy drugie danie, w następny dzień jest zupa. Posiłki są bardzo obfite, wspaniałe, a przede wszystkim są to posiłki robione według zasad dietetycznych. Jeżeli chodzi o przyprawy i śmietanę, mamy je na stole - opowiadał. 


- Dbamy także o porządek w naszym domu. Czyli ta grupa, która np. gotuje w poniedziałek, sprząta we wtorek. Sprząta cały obiekt, ale także dbamy o obejście - opowiadał Karbownik.

 

"Tworzymy taką jedną rodzinę"


Uczestnicy spotkania w Białobrzegach często podkreślali, że pobyt w domu Senior-Wigor to dla nich coś więcej niż sposób na zabicie czasu. - Tworzymy taką jedną rodzinę, wiemy niemalże o wszystkim, a ja staram się to jakoś wszystko cementować - powiedziała Wiktoria Zelek z Limanowej. - Zawsze mówiłam, że aby zrealizować siebie, trzeba zapomnieć o sobie, trzeba oddać serce, bo ktoś, kto nie ma do tego przekonania, się nie sprawdzi w takiej pracy. Ludzie ci potrzebują ciepła, radości, potrzebują miłego przyjęcia - przekonywała.


PAP

grz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie