ONZ i Czerwony Krzyż zawieszają pomoc humanitarną dla Syrii
Po poniedziałkowym ataku na konwój koło Aleppo, w którym mogło zginąć kilkanaście osób, ONZ zawiesiła wszystkie konwoje z pomocą humanitarną dla Syrii, a Czerwony Krzyż - pomoc dla czterech miast do czasu, gdy jego pracownikom zostanie przywrócone bezpieczeństwo.
Organizacja Narodów Zjednoczonych zawiesiła wszystkie konwoje z pomocą w Syrii po ataku z powietrza na liczący 31 ciężarówek konwój - oświadczył we wtorek rzecznik ONZ ds. humanitarnych Jens Laerke. - W ramach natychmiastowych środków bezpieczeństwa zawiesiliśmy ruchy konwojów w Syrii do czasu dalszej oceny sytuacji bezpieczeństwa - powiedział na konferencji prasowej. Zaznaczył, że ONZ niedawno otrzymała pozwolenie od rządu syryjskiego na dostarczenie pomocy dla wszystkich oblężonych obszarów w kraju.
Zgodnie z wtorkowym komunikatem Międzynarodowej Federacji Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca w ataku na konwój zginęło około 20 osób. Zabito ich, "gdy rozładowywali ciężarówki z pomocą humanitarną". Z oświadczenia wynika, że zniszczono również znaczną część transportowanych materiałów.
Wcześniej rzecznik Federacji Benoit Carpentier na konferencji prasowej w Genewie mówił, że ofiar może być mniej niż początkowo podawane 12 osób. Dodał, że oprócz 18 ciężarówek, zniszczona została także klinika.
- To jest bardzo niepokojące. Obserwujemy wznowienie przemocy, intensyfikację walk w wielu rejonach Syrii - powiedział agencji Reutera w Genewie dyrektor ds. Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej w Międzynarodowym Komitecie Czerwonego Krzyża (MKCK) Robert Mardini. - Zaplanowaliśmy (pomoc) dla czterech miast, ale teraz chodzi o przywrócenie warunków bezpieczeństwa dla naszych pracowników - dodał.
Ostrzał 18 ciężarówek ONZ i SARC
Rzecznik ONZ Stephane Dujarric poinformował, że w poniedziałek wieczorem doszło do ostrzału z powietrza 18 ciężarówek jadących w konwoju z pomocą humanitarną ONZ i Syryjskiego Arabskiego Czerwonego Półksiężyca (SARC) dla prowincji Aleppo. Konwój zmierzał z pomocą dla 78 tys. osób znajdujących się w trudno dostępnym mieście Urm al-Kubra i okolicach; wiózł żywność, leki i sprzęt ułatwiający przetrwanie w trudnych warunkach. Ciężarówki wjechały do Syrii z terytorium Turcji.
Atak na konwój przeprowadziły najprawdopodobniej samoloty syryjskie lub rosyjskie. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowało, że w nalocie zginęło co najmniej 12 osób, z kolei ONZ podało, że "nie jest w stanie ocenić rzeczywistych strat".
Wśród ofiar śmiertelnych nalotów jest dyrektor ds. Aleppo w SARC Omar Barakat - poinformował Mardini. "Omar został ciężko ranny, a ekipa ratunkowa nie mogła do niego dotrzeć przez dwie godziny. Gdy już został ewakuowany, zmarł od ran" - dodał, podkreślając, że ekipa SARC jest w szoku.
"Rażące pogwałcenie prawa humanitarnego"
Przewodniczący MKCK Peter Maurer ocenił, że atak "był rażącym pogwałceniem międzynarodowego prawa humanitarnego", co - jak uznał - "jest nie do przyjęcia" i może poważnie utrudnić pracę humanitarną w Syrii. Według Maurera niezapewnienie ochrony pracownikom organizacji humanitarnych i ich strukturom może mieć poważne konsekwencje dla pracy humanitarnej w Syrii.
Bezpośrednio po doniesieniach o ataku specjalny wysłannik ONZ ds. Syrii Staffan de Mistura - w oświadczeniu wysłanym pocztą elektroniczną do agencji Reutera - potępił z całą stanowczością poniedziałkowy atak. "Nasze oburzenie z powodu tej napaści jest tym większe, że wysłanie konwoju z pomocą dla odciętych od świata grup ludności poprzedziło czasochłonne uzyskiwanie zezwoleń i długotrwałe przygotowania" - zaznaczył.
PAP
Komentarze