Giba, Stephane Antiga i Andrea Anastasi żegnali Pawła Zagumnego
W Gdyni w pożegnalnym spotkaniu Pawła Zagumnego z reprezentacją Polski Gwiazdy Polskiej Siatkówki pokonały Światowe Gwiazdy 2:1 (25:17, 18:25, 26:24). Podobny mecz zaplanowano na niedzielę w Katowicach.
W ekipie polskich gwiazd zagrali byli reprezentanci biało-czerwonych na czele z byłym prezesem Polskiego Związku Siatkówki Pawłem Papke. Po drugiej stronie boiska znaleźli się aktualny Stephane Antiga oraz poprzedni trener polskiej kadry Andrea Anastasi (włoski szkoleniowiec Lotosu Trefl Gdańsk nie pojawił się jednak na parkiecie), legendarny Brazylijczyk Giba, reprezentant Stanów Zjednoczonych David Lee, znakomity były rozgrywający reprezentacji Serbii Nikola Grbic oraz powołani w trybie awaryjnym zawodnicy Lotosu Trefl Słowak Michal Masny i Ukrainiec Dmytro Paszycki.
Ostatni akord reprezentacyjnej przygody Zagumnego będzie miał miejsce w niedzielę w katowickim Spodku, gdzie odbędzie się drugi pokazowy mecz. W tym spotkaniu awizowany jest udział Rosjan Siergieja Tietiuchina i Dmitrija Muserskiego, Mariusza Wlazłego oraz pochodzącego z Kuby, ale mającego polskie obywatelstwo Wilfredo Leona.
Zagumny grał w drużynie narodowej w latach 1996-2014 i w tym czasie wystąpił w 427 spotkaniach. Największy sukces odniósł dwa lata temu, kiedy został mistrzem świata. 39-letni rozgrywający nie zerwał jednak z siatkówką - "Guma" nadal jest zawodnikiem AZS Politechniki Warszawskiej.
W rozegranym wcześniej w Gdyni sparingowym spotkaniu Lotos Trefl pokonał 3:1 włoski zespół Calzedonia Werona 3:1 (25:22, 25:22, 23:25, 26:24).
Gwiazdy Polskiej Siatkówki: Paweł Zagumny, Marcin Nowak, Krzysztof Stelmach, Andrzej Stelmach, Robert Szczerbaniuk, Paweł Papke, Marcin Prus, Łukasz Kadziewicz, Damian Dacewicz, Grzegorz Szymański, Sebastian Świderski, Jarosław Stancelewski, Piotr Gacek.
Gwiazdy Światowej Siatkówki: Giba, Stephane Antiga, David Lee, Andrea Giani, Michal Masny, Dmytro Paszycki, Nalbert Bidencurt, Nikola Grbic, Guillaume Samica, Leandro Macias, David Fiel, Andrea Anastasi.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze