Sąd Najwyższy skierował sprawę Wacha do Sądu Okręgowego w Olsztynie
Przed olsztyńskim sądem okręgowym ma toczyć się ponowny proces Jacka Wacha, który przed laty mylnie został skazany na dożywocie za zabójstwo - zdecydował w czwartek Sąd Najwyższy. Tym samym SN nie uwzględnił wniosku olsztyńskiego sądu o przeniesienie tej sprawy.
- Argumenty podniesione przez sąd okręgowy we wniosku nie wskazują na to, aby w sądzie tym brak było warunków do rozpoznania sprawy w sposób obiektywny, nie zachodzi więc żadna z sytuacji uzasadniających odstąpienie od właściwości miejscowej sądu pierwotnie ustalonej na podstawie obowiązujących przepisów - wskazała w uzasadnieniu postanowienia SN sędzia Barbara Skoczkowska.
Zdaniem SN olsztyński sąd winien podjąć kroki prowadzące do jak najszybszego rozpoczęcia postępowania sądowego w tej sprawie.
Początek procesu Wacha był pierwotnie wyznaczony na maj, ale w kwietniu rzecznik prasowy olsztyńskiego SO sędzia Olgierd Dąbrowski-Żegalski informował o zdjęciu sprawy z wokandy. Przyznawał, że powodem takiej decyzji był fakt, że zarówno on, który miał tę sprawę przydzieloną, jak i inni sędziowie złożyli wniosek o wyłączenie z rozpoznania tej sprawy.
Konieczność zachowania bezstronności
Decyzje olsztyńskich sędziów wiązały się z wnioskiem dowodowym złożonym przez obrońcę Jacka Wacha. Wniósł on o przesłuchanie w charakterze świadków kilku prokuratorów i wyjawił, że chce sprawdzić, czy w trakcie śledztwa dotyczącego Wacha nie doszło do popełnienia przez nich przestępstw urzędniczych. Ponieważ sędziowie z tymi prokuratorami na co dzień współpracują odmówili ponownego sądzenia Wacha. Swoje odmowy argumentowali koniecznością zachowania bezstronności.
SN przypomniał, że w czerwcu tego roku Sąd Apelacyjny w Białymstoku wyłączył niektórych olsztyńskich sędziów od orzekania w sprawie "z uwagi na powiązania osobiste z osobami zawnioskowanymi przez obrońcę oskarżonego do przesłuchania w charakterze świadków", jednak wniosek części sędziów nie został uwzględniony.
"Podważa zaufanie do niezależności sądów"
- Sąd apelacyjny wyraźnie wskazał w swoim postanowieniu, że w ramach wykonywanych czynności zawodowych niejednokrotnie dochodzi do kontaktów służbowych i zawodowych pomiędzy funkcjonariuszami organów ścigania oraz wymiaru sprawiedliwości, ale nie oznacza to, iż można w sposób racjonalny twierdzić, że mogą istnieć podejrzenia co do nieobiektywnego rozpoznania sprawy - wskazał SN.
Według SN "nadmierne wykorzystywanie" przepisu o przekazywaniu sprawy do rozpoznania innemu sądowi nie służy dobru wymiaru sprawiedliwości, gdyż "podważa zaufanie do niezależności sądów i niezawisłości sędziów".
Sprawa bez precedensu
Sprawa Jacka Wacha jest bezprecedensową w polskiej kryminalistyce: przed laty Wacha skazano na dożywocie za zabójstwo Tomasza S. Na winę Wacha miały wskazywać m.in. badania DNA szczątków, które wyłowiono z jeziora Pluszne pod Olsztynem (w 1999 r. zidentyfikowano je jako Tomasza S.).
Po 15 latach kto inny przyznał się do zabójstwa S. i wskazał miejsce jego pochówku - w lesie pod Olsztynem. Badania szczątków z lasu z całą pewnością wykazały, że to właśnie był Tomasz S. W związku z nowymi okolicznościami sprawy pod koniec 2014 r. Sąd Najwyższy anulował Wachowi dożywocie i nakazał osądzić go ponownie - to właśnie ten proces ma się toczyć w Olsztynie. Wach wkrótce po decyzji Sądu Najwyższego wyszedł na wolność.
Jacek Wach od początku oskarżania do o zabójstwo Tomasza S. nie przyznawał się do winy i podnosił, że w sprawę został "wrobiony" przez policjantów i prokuratorów.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze