Turcja chce razem z USA zaatakować stolicę Państwa Islamskiego
Turcja jest gotowa uczestniczyć w zaproponowanej przez prezydenta USA Baracka Obamę wspólnej turecko-amerykańskiej ofensywie na syryjską Ar-Rakkę, nieformalną stolicę dżihadystycznego Państwa Islamskiego (IS) - oświadczył prezydent Recep Tayyip Erdogan.
- Obama chce podjąć pewne wspólne działania zwłaszcza w sprawie Ar-Rakki. Oświadczyliśmy, że z naszej perspektywy nie byłoby żadnego problemu. Powiedzieliśmy: "Niech nasze siły się połączą, zrobimy to, co będzie konieczne" - powiedział turecki przywódca w rozmowie z dziennikarzami, wracając ze szczytu G20 w Chinach.
Jednocześnie Erdogan podkreślił, że w przyszłości jakikolwiek udział Turcji we wspólnych działaniach w Syrii musiałby być ustalony w rozmowach, ale "na obecnym etapie Turcja musi zamanifestować swoją obecność w regionie". - Nie możemy zrobić kroku w tył, bo wtedy wykorzystałyby to terrorystyczne ugrupowania takie jak Państwo Islamskie, PKK, PYD czy YPG - dodał.
PKK, czyli Partia Pracujących Kurdystanu, od ponad 30 lat prowadzi walkę zbrojną o kurdyjską autonomię; przez Turcję, UE i USA jest uważana za organizację terrorystyczną. Początkowo PKK walczyła o utworzenie w południowo-wschodniej Turcji własnego państwa, a później złagodziła żądania, domagając się większych praw politycznych i kulturalnych dla ludności kurdyjskiej.
PYD to działająca w Syrii kurdyjska Partia Unii Demokratycznej, której zbrojnym ramieniem są Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG). Turcja postrzega tę milicję jako przedłużenie PKK, jednak dla USA bojownicy tej kurdyjskiej formacji to poważna siła w walce z IS.
Ruszyli na południe
Pod koniec sierpnia Turcja rozpoczęła zbrojną ofensywę na północy Syrii, której celem jest oczyszczenie pogranicza turecko-syryjskiego z bojowników IS oraz powstrzymanie YPG przed zdobywaniem nowych terenów w Syrii. Obecnie władze w Ankarze zabiegają o międzynarodowe wsparcie dla operacji, która pozwoliłaby na kontrolowanie obszaru sięgającego 40 km w głąb Syrii; byłaby to swego rodzaju strefa buforowa między dwoma kontrolowanymi przez Kurdów obszarami na wschodzie i zachodzie pogranicza oraz między IS na południu - pisze Reuters.
Bojownicy YPG i ich sojusznicy odbili przy wsparciu USA znaczne obszary Syrii, będące wcześniej w rękach IS. Popierana przez Waszyngton koalicja opozycyjnych ugrupowań syryjskich o nazwie Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) wyzwoliła m.in. miasto Manbidż. Pentagon oczekuje, że syryjski sojusz pomoże również w zajęciu Ar-Rakki.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze