"Syn był siny od stóp do głów". Matka jednego z podopiecznych o przemocy w ośrodku sióstr serafitek
Wstrząsająca relacja matki, która oddała niepełnosprawnego umysłowo syna pod opiekę sióstr serafitek do Domu Pomocy Społecznej w Białce Tatrzańskiej. - Syn był zbity od stóp do głów, cały był siny, aż granatowy - opowiada o wydarzeniach z 2009 roku. Pani Anna zdecydowała się nagłośnić sprawę po artykule Gazety Krakowskiej na temat przemocy w ośrodku.
Śledztwo ws. znęcania się nad podopiecznymi DPS-u prowadzi nowosądecka prokuratura. Zostało wszczęte po zawiadomieniu jednej z pracownic placówki - osoby świeckiej, która pracowała w ośrodku i zwolniła się, gdy zobaczyła, jakie panują tam warunki.
Z jej relacji wynika, że nad wychowankami ośrodka znęcano się psychicznie i fizycznie.
W sprawie nie postawiono jeszcze nikomu zarzutów.
Czuła "niedobrą atmosferę"
Gdy sprawę opisały media, swoją historię zdecydowała się opowiedzieć pani Anna. Kobieta chce pozostać anonimowa. Jej syn Zbyszek w 2009 roku miał 35 lat. Trafił wówczas do placówki na 6 dni, bo pani Anna musiała iść do szpitala. Zastanawiała się nawet, czy nie zostawić go tam na dłużej, gdyby mu się spodobało. Ośrodek miał dobrą opinię.
Złe przeczucia naszły ją dopiero w dniu rozstania z synem. Wspomina, że wyczuła "niedobrą atmosferę".
Kobieta twierdzi, że Zbyszek został tam dotkliwie pobity. Mówi, że tylko na twarzy nie był zasiniaczony. Od razu chciała wyjaśnić sprawę, ale mówi, że w placówce nie było z kim o tym rozmawiać. - Nikt nie wiedział, co się stało – wspomina.
Zabrała Zbyszka do domu. - Cieszył, że wrócił, ale widziałam, że bardzo źle się czuł – opowiada pani Anna. Twierdzi, że syn był do tego stopnia osłabiony, że tracił równowagę. Wezwała doktor z Ośrodka Rehabilitacyjno-Wychowawczego dla Dzieci Upośledzonych Umysłowo w Zakopanem. Ta nakazała jechać z synem do szpitala. Wcześniej zrobiła mu zdjęcia.
"Lekarz aż zaklął"
- Gdy lekarz go zobaczył to aż zaklął. Od razu złapał za słuchawkę, że będzie na policję dzwonił, ale mu nie dałam. Sama nie wiedziałam co myśleć - mówi pani Anna. - Tak mi zepsuły dziecko, że dziś boi się gdziekolwiek iść. Ze mną za bramę nie wyjdzie - opowiada.
Dyrektor placówki w Zakopanem potwierdził Polsat News, że wiedział zdjęcia pobitego Zbyszka i również chciał zgłosić sprawę policji. Ponieważ pani Anna się nie zgodziła, zdjęcia zniszczył.
Po tym, jak w poniedziałek sprawę nagłośniły media siostry serafitki wydały oświadczenie: "W związku z pojawiającymi się pytaniami dotyczącymi sprawy niewłaściwego traktowania podopiecznych w DPS w Białce Tatrzańskiej, prowadzonego przez zgromadzenie CMBB, oświadczam, że natychmiast po otrzymaniu niepokojących informacji o pewnych nieprawidłowościach w zachowaniu pracowników wobec podopiecznych placówki, podjęto działania w celu ich wyjaśnienia"- napisano. Dyrektor DPS została odwołana. Zakon zapewnia też, że będzie współpracował z prokuraturą.
Polsat News
Czytaj więcej
Komentarze