Twierdziła, że jest wróżką i znachorką. Skazana za wyłudzenie prawie pół miliona złotych
Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał wyrok skazujący w procesie kobiety oskarżonej o to, że - podając się za wróżkę i znachorkę - wyłudziła około pół miliona złotych od mieszkanki Sokółki (woj. podlaskie), obawiającej się o zdrowie swoich dzieci. Orzeczenie jest prawomocne.
W marcu Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał kobietę za winną i skazał na 2 lata więzienia oraz obowiązek naprawienia szkody, przyjmując że chodzi o kwotę ok. 550 tys. zł. Sąd odwoławczy utrzymał karę 2 lat więzienia, ale kwotę zmniejszył, przyjmując że skazana ma zwrócić 400 tys. zł.
Kobiecie zarzucono, że wzbudzając u pokrzywdzonej przeświadczenie, iż jej dzieciom grozi niebezpieczeństwo - przekonała ją do przekazywania pieniędzy w zamian za swoje usługi. Jej działania miały uchronić dzieci przed chorobami, w tym nowotworowymi.
Chciała wziąć kredyt, by płacić znachorce
Według aktu oskarżenia, trwało to trzynaście miesięcy; najpierw były to kwoty 100-200 zł za wizytę, potem po kilkanaście tysięcy złotych, a na koniec poszkodowana kobieta nosiła się nawet z zamiarem wzięcia znacznego kredytu pod zastaw domu.
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył w komendzie policji w Sokółce jej mąż. Zgłosił kradzież, nie wiedział bowiem, że pieniądze z działalności wspólnie prowadzonej firmy bierze żona. Gdy to zrobił, małżonka - żeby móc nadal płacić znachorce - sięgnęła po kredyty bankowe i zaczęła zapożyczać się u krewnych.
Oskarżona przez cały proces w pierwszej instancji nie przyznawała się. Mówiła, że pieniądze pokrzywdzonej oddała, a utrzymywała się z wygranych w grach losowych.
W środowej rozprawie odwoławczej nie wzięła udziału. Jej obrońcy kwestionowali m.in. rzetelność opinii biegłych psychologów i psychiatrów (badali zarówno oskarżoną jak i pokrzywdzoną), w ich ocenie sąd pierwszej instancji bez przedstawienia dowodów przyjął kwotę, którą miałaby wyłudzić ich klientka, a wysokość tej kwoty miała wpływ na wymiar kary.
"Sprawa niewyobrażalna w XXI wieku"
Uzasadniając wyrok, sędzia Dariusz Czajkowski mówił, że przy takiej kwocie wyłudzenia, orzeczona w tej sprawie kara nie może być uznana za surową. Przypomniał, że poszkodowana rodzina została zrujnowana finansowo, a prokuratura żądała dla oskarżonej 4 lat więzienia.
Przyznał przy tym, że w sądzie apelacyjnym to sprawa precedensowa, bo oszustwo dotyczyło tak wysokiej kwoty. - I to, wydaje się, w okolicznościach tak irracjonalnych i wręcz mało wyobrażalnych w XXI wieku - mówił sędzia Czajkowski.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze