Saszetka z 73 tys. zł na stacji benzynowej, czyli jak złodziej okradł złodzieja
Pieniądze i dokumenty zostawił w toalecie prawdopodobne przez roztargnienie obywatel Kazachstanu. Saszetkę znalazł 24-latek, który zamiast zgłosić to pracownikom stacji, wyrzucił ją przez okno w krzaki. Zadzwonił do znajomych, by ją stamtąd zabrali. Uprzedziła ich jednak turystka, która zauważyła wypchaną saszetkę i "zaopiekowała" się nią. W efekcie do aresztu trafiły trzy osoby.
Zdarzenie miało miejsce 25 sierpnia na terenie jednej ze stacji paliw w gminie Kąkolewnica (woj. lubelskie).
Policja ustaliła już sprawców. W sobotę w jednym z hoteli w Augustowie zatrzymano 42-letnią kobietę i jej o trzy lata starszego męża, mieszkańców powiatu łęczyńskiego. To ta kobieta zauważyła w krzakach saszetkę. Gdy razem z mężem zobaczyli, co jest w środku, zabrali ją do autokaru, którym podróżowali.
W wyniku przeszukania pokoju hotelowego zajmowanego przez małżeństwo, zabezpieczono znaczną sumę pieniędzy.
W krzakach nic już nie było
Zatrzymano również 24-latka, mieszkańca gminy Kąkolewnica, który wyrzucił saszetkę przez okno. Ustalono też nazwiska osób, do których zadzwonił, aby przyjechały po pieniądze.
Dwie kobiety, które po jego telefonie pojawiły się na stacji benzynowej, ale w krzakach nic już nie znalazły, pozostają na wolności.
Za przywłaszczenie mienia trojgu zatrzymanym grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności; kradzież dokumentów zagrożona jest karą do 2 lat pozbawienia wolności.
polsatnews.pl
Czytaj więcej