Marcin Bajko pozwie prezydent Warszawy. Chce odszkodowania za "pomówienie"
Szef Biura Gospodarki Nieruchomościami, którego dyscyplinarne zwolnienie zapowiedziała prezydent Warszawy, zamierza pozwać Hannę Gronkiewicz-Waltz. Sam złożył też wypowiedzenie, bo formalnie przez Ratusz wciąż nie został zwolniony. - Pan Bajko złożył dokument, ale my kontynuujemy tryb, który został uruchomiony w piątek - powiedział polsatnews.pl rzecznik prasowy Urzędu m.st. Warszawy.
- Zgodnie z przepisami, by zwolnić pracownika, należy zasięgnąć opinii związków zawodowych. W piątek takie pismo zostało do związków skierowane. Jak tylko dostaniemy pismo, kolejnym etapem będzie zwolnienie dyscyplinarne - wyjaśnił Bartosz Milczarczyk, rzecznik Ratusza.
Jak zapowiedziała w piątek Hanna Gronkiewicz-Waltz, "urzędnicy Ratusza, którzy nie dopełnili swoich obowiązków w sprawie przekazania działki pod dawnym adresem Chmielna 70, zostaną dyscyplinarnie zwolnieni".
Odpowiedzialność ma ponieść szef warszawskiego Biura Gospodarki Nieruchomościami, Marcin Bajko, jego zastępca Jerzy Mrygoń oraz Krzysztof Śledziewski z BGN także pracujący przy decyzji ws. zwrotu w prywatne ręce działki obok Pałacu Kultury i Nauki, pod dawnym adresem Chmielna 70. Wartość tej działki to nawet 160 mln zł. Została ona zwrócona, mimo że najprawdopodobniej wcześniej przyznano za nią odszkodowanie.
"Hamulcowy nie jest potrzebny"
Marcin Bajko twierdzi, że zarzuty Hanny Gronkiewicz-Waltz to pomówienie. - Te wszystkie bzdury, które usłyszałem, zasługują na to, żeby sądownie domagać się odszkodowania i muszę to zrobić. Dziwi mnie, że pani prezydent wybrała taką drogę dlatego, że współpraca z nią układała się dobrze. Ja sobie myślę, że może jest jakieś inne źródło tego problemu, np. polegające na tym, że przecież zostały już co najwyżej 2 lata do końca kadencji, a ja jestem znany z tego, że przestrzegam procedur, przestrzegam prawa, jestem nazywany powszechnie "hamulcowym", więc być może hamulcowy nie jest potrzebny, jeżeli jest już tak mało czasu - powiedział w rozmowie z Polsat News Marcin Bajko.
Afera reprywatyzacyjna
20 sierpnia "Gazeta Wyborcza" opisała okoliczności reprywatyzacji Chmielnej 70. Miasto zwróciło ją w 2012 r. trójce prawników, którzy wykupili roszczenia do niej. Tymczasem Ministerstwo Finansów uzyskało dokumenty, z których wynika, że b. współwłaścicielowi nieruchomości, obywatelowi Danii, zostało w PRL przyznane za nią odszkodowanie.
"GW" podała, że w 2012 r. mec. Robert Nowaczyk odebrał od wicedyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakuba Rudnickiego decyzję o zwrocie działki - Rudnicki kilka tygodni później zrezygnował z pracy w ratuszu. Według artykułu w 2012 r. Rudnickiego i Nowaczyka łączyły relacje biznesowe - byli współwłaścicielami nieruchomości w Zakopanem.
W piątek Gronkiewicz-Waltz oświadczyła, że zwrot działki przy PKiN był pochopny, a odpowiedzialni są miejscy urzędnicy, którzy zostaną zwolnieni, oraz resort finansów. Prezydent Warszawy zapowiedziała audyt, komisję ws. reprywatyzacji oraz wstrzymanie zwrotów.
Ministerstwo Finansów w odpowiedzi przekazało, że nie stwierdzono nieprawidłowości w postępowaniu urzędników resortu finansów zajmujących się sprawą nieruchomości położonej przy pl. Defilad.
Polsat News, polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej