Mała Lena już z mamą. Konsul RP: rozstrzygnięcie sądu najlepszym komentarzem
- Rozstrzygnięcie sądu jest najlepszym komentarzem. Rodzice będą mieli pomoc ze strony służb społecznych i położnej. Zakładam, że dzieje się to dla dobra dziecka. Gdyby miało być inaczej, konsulat też będzie zajmował się taką sprawą - powiedział Andrzej Osiak, konsul generalny RP w Monachium, komentując decyzję sądu w Kirchheim unter Teck, który zdecydował, że 3-tygodniowa Lena wraca do mamy.
W środę, po dwugodzinnym posiedzeniu niejawnym sąd nakazał Jugendamtowi oddanie 3-tygodniowej Leny rodzicom. Jedynym warunkiem nałożonym przez sąd jest opieka tzw. Familienhilfe, czyli pomocy rodzinnej.
Rodziców dziecka będzie odwiedzać pielęgniarka, której zadaniem będzie pomoc w wychowaniu dziewczynki.
- Niemiecki sąd w sposób bezstronny i obiektywny zajął się skargą polskiej mamy, pani Ewy, zdecydował się oddać jej malutką Lenkę, którą będzie mogła się teraz zajmować - tak decyzję sądu ocenił minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro, którego resort pilotował sprawę.
Ziobro zapowiedział też, że ministerstwo sprawiedliwości za każdym razem, gdy będzie dochodziło do bezpodstawnego odbierania dzieci rodzicom - będzie interweniowało.
Ministerstwo sprawiedliwości poinformowało polsatnews.pl także o tym, że zgodnie z zapowiedzią Zbigniewa Ziobry w resorcie powołany został zespół do opracowania zmian w prawie, mających na celu ochronę polskich dzieci. W skład zespołu weszli specjaliści Departamentu Współpracy Międzynarodowej i Praw Człowieka oraz Departamentu Legislacyjnego.
Zarzuty Jugendamt
Lena, która od środowego popołudnia jest już z mamą, została jej odebrana zaledwie trzy dni po urodzeniu i umieszczona w rodzinie zastępczej.
Niemiecki urząd ds. dzieci i młodzieży zarzucał kobiecie, że "nie była przygotowana do życia z dzieckiem", przez jakiś czas nie miała mieszkania i miała nie stawiać się na wizyty u ginekologa, mimo, że miała cukrzycę ciążową.
Z informacji przekazanych sądowi w Kirchheim unter Teck przez Jugendamt wynika, że urząd ds. dzieci i młodzieży, który podjął decyzję o odebraniu dziecka, sprawą mieszkającej w Niemczech od 10 lat Polki zainteresował się na wniosek ewangelickiej organizacji ProjuFa, która pomaga osobom ubogim i z problemami mieszkaniowymi. Polka miała zostać objęta opieką (także finansową) ProjuFy jakiś czas temu ze względu na ciężką sytuację życiową.
Z pisma, do którego dotarł Polsat News wynika, że sprawę Polki ProjuFa przekazała Jugendamtowi 26 lipca. Na 28 lipca Jugendamt wyznaczył termin spotkania z kobietą. Jednak ta nie mogła się stawić, gdyż trafiła do szpitala.
Lena przyszła na świat 30 lipca. Kilkadziesiąt godzin później w szpitalu pojawili się przedstawiciele Jugendamtu. Jak wynika z dokumentu, nie rozmawiali jednak z matką, tylko skonsultowali się pracownikami kliniki położniczej. Ci mieli stwierdzić, że Polka "nie daje sobie rady".
Opierając się na dokumentacji ProjuFy i opinii szpitala, Jugendamt podjął decyzję o odebraniu dziecka matce, bo "nie można było mieć pewności, że jego dobro zostanie zagwarantowane".
"Dla dobra dziecka"
Mąż pani Ewy, matki Leny, w rozmowie z polsatnews.pl powiedział, że małżeństwo przystało na sądową ugodę z Jugendamtem dla "dobra dziecka". Zapewnił, że żona jest gotowa do opieki nad dzieckiem, pomaga jej w tym mama, która jeszcze przed porodem przyjechała do niej. Poza tym nad wszystkim czuwa położna, zaś zgodnie z postanowieniem sądu, rodzinę dwa razy w tygodniu odwiedzać będzie pracownica Familienhilfe.
polsatnews.pl
Czytaj więcej