Porwany podczas wieczoru kawalerskiego. Policja szukała pana młodego
Kraków, ul. Cystersów. Obok idącego chodnikiem mężczyzny zatrzymuje się czarny samochód terenowy. Wysiada z niego kilku mężczyzn w kominiarkach, zakładają zaskoczonemu i broniącemu się przechodniowi worek na głowę i wrzucają go do bagażnika. Wszystko na oczach przypadkowego świadka, który o zajściu niczym z filmu sensacyjnego natychmiast powiadomił policję.
- Sprawdzono monitoring, ludzie wyruszyli w teren, próbowali ustalić, o kogo chodzi. Policja zakładała wersję, że skoro nikt nie zgłosił zaginięcia, to mogła być osoba samotna - powiedział polsatnews.pl kom. Grzegorz Gubała, rzecznik prasowy krakowskiej policji.
"To mnie porwano"
Poszukiwania trwały dwa dni. W poniedziałek jeden ze śledczych w okolicy, w której doszło do uprowadzenia, zaczął chodzić od domu do domu w poszukiwaniu jakiegokolwiek świadka sobotniego zajścia.
- Nagle otworzył mu młody mężczyzna, który powiedział, że to on został porwany - dodał kom. Gubała.
Okazało się, że to koledzy zafundowali mu "atrakcję" z okazji wieczoru kawalerskiego.
Kierowca dostał mandat
Problem polegał na tym, że o sfingowanym porwaniu nie powiadomili policji. Zazwyczaj robią tak firmy eventowe, które w Krakowie organizują podobne imprezy.
- Gdyby tamtędy przejeżdżał akurat patrol policji, funkcjonariusze mogliby nawet użyć broni - dodał Gubała.
Ostatecznie sprawcy całego zamieszania zostali przez policję jedynie pouczeni. A kierowca samochodu dostał mandat, bo przewożenie pasażerów w bagażniku jest nielegalne.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze