Na poznańskiej starówce brakuje prądu. Energetycy obwiniają... szczury
Aż cztery razy w ciągu sześciu dni zabrakło prądu na Starym Rynku w Poznaniu. Dostawca energii tłumaczy jednak, że za awarie odpowiadają szczury, które chodząc po urządzeniach, powodują zwarcia. Wtedy prądu w gniazdkach nie ma. Mieszkańcy i przedsiębiorcy nie kryją złości, że w XXI wieku problemem nie do pokonania okazały się gryzonie.
Mateusz Gościniak, rzecznik spółki Enea Operator, która dostarcza prąd na poznański rynek wyjaśnił, że siedlisko szczurów jest w sąsiedztwie stacji energetycznej, która znajduje się w podwórzu starej kamienicy.
Respirator bez prądu
Rzecznik wyjaśnił, że szczury nie są w stanie przegryźć kabli, ale doprowadzają do licznych spięć, których w końcu kable nie wytrzymują, co doprowadza do awarii.
W tłumaczenia o gryzoniach trudno jest uwierzyć mieszkańcom i przedsiębiorcom ze Starego Rynku, którym częste awarie przeszkadzają w normalnym życiu i prowadzeniu biznesu. Narzekają, że w ostatni weekend, kiedy rynek był pełen turystów, utarg był wyjątkowo niski.
Brak prądu może być także niebezpieczny. Jak w przypadku mężczyzny podłączonego na stałe do respiratora, który potrzebuje zasilania. Mieszkańcowi Poznania pomogli strażacy dostarczając zewnętrzne źródło prądu.
Potrzebna deratyzacja
Poznańscy radni zwrócili się do dostawcy energii o spotkanie w sprawie trwałego rozwiązania problemu awarii. O wsparcie poproszono także władze Poznania.
Od czwartku w stacji transformatorowej trwa wymiana kabli. Mają być bardziej trwałe i odporne na awarie. Jednak Gościniak podkreślił, że nie rozwiąże to problemu szczurów.
- Potrzebna jest deratyzacja - powiedział Głosowi Wielkopolski. Za tą jednak odpowiada właściciel lub zarządca działki lub budynku. Dotychczasowe deratyzacje miały krótkotrwały efekt. Szczury wciąż wracają na poznański rynek.
gloswielkopolski.pl
Czytaj więcej