Położna z tramwaju. Nietypowe narodziny w Poznaniu
Sytuacja wyglądała nietypowo. Zaczynałam pracę, przyszła koleżanka i mówi: "coś się dzieje niepokojącego w aucie przy zajezdni. Prawdopodobnie rodzi kobieta". Rzeczywiście poród był tak zaawansowany, że noworodek przyszedł na świat - relacjonuje pani Dorota, motornicza poznańskiego tramwaju i położna z wykształcenia, która w czwartek rano niespodziewanie przyjęła poród.
"Była 5:45. Dyspozytorka z zajezdni tramwajowej na Fortecznej, wchodziła do budynku ekspedycji. Dostrzegła czarne combi na przystanku wjazdowym linii 65 i... mocno się zaniepokoiła. Z auta dobywały się jakieś krzyki. Jego tylne drzwi były otwarte. Stał w nich pochylony mężczyzna, nerwowo przeszukujący kieszenie spodni" - relacjonuje poznańskie MPK na Facebooku.
Wtedy do akcji wkroczyła pani Dorota. Okazało się bowiem, że mężczyzna to przyszły tata, który wiózł żonę do porodu, a ponieważ akcja porodowa już się zaczęła, zatrzymał auto na przystanku autobusowym. W kieszeniach szukał telefonu.
"Dorota biegiem wróciła do ekspedycji i krzyknęła, że potrzeba sznurka. Sznurek? Kto ma sznurek w biurku? Dziewczyny oderwały linkę od parasola" - napisano na FB.
- Trzeba było podwiązać pępowinę, zabezpieczyć przed wyziębieniem mamę i noworodka. Noworodek wyglądał zdrowo, kwilił. Mama również wyglądała zdrowo, chociaż była bardzo zaniepokojona - wyjaśniła akuszerka z tramwaju.
Małego Fabiana pani Dorota przekazała ratownikom. "Po policzku spłynęła jej łezka" - można przeczytać w relacji MPK.
polsatnews.pl, foto: MPK Poznań, Polsat News
Czytaj więcej