"Nie jest ważne, czy podążasz za modą" - papież do młodzieży podczas mszy posłania
- Mogą was osądzać, że jesteście marzycielami, bo wierzycie w nową ludzkość, która nie godzi się na nienawiść między narodami; nie zniechęcajcie się: głosicie nadzieję i jesteście błogosławieństwem dla jednej rodziny ludzkiej - mówił do młodych papież Franciszek w homilii podczas mszy św. kończącej Światowe Dni Młodzieży w Campusie Misericordiae w Brzegach.
Papież podkreślił, że przywiązywanie się do smutku nie jest godne naszej postury duchowej. Dodał, że życie jest wielkim darem: - Czasem, aby kochać i być kochanym.
W uroczystości uczestniczyli przedstawiciele najwyższych władz, m.in. prezydent Andrzej Duda z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą i ich córką Kingą, a także rodzice prezydenta, marszałkowie Sejmu Marek Kuchciński i Senatu Stanisław Karczewski, premier Beata Szydło z ministrami swego rządu, był także prezes PiS Jarosław Kaczyński. W Brzegach był również prezydent Panamy Juan Carlos Varela Rodriguez z małżonką. Na zakończenie mszy św. papież ogłosił, że Panama będzie gospodarzem kolejnych Światowych Dni Młodzieży w 2019 r.
"Liczysz się ty, takim jakim jesteś"
Bóg - mówił papież - miłuje nas takimi, jakimi jesteśmy, i żaden grzech, wada czy błąd nie sprawi, by zmienił swoje zdanie. - Dla Jezusa - pokazuje to Ewangelia - nikt nie jest gorszy i daleki, nie ma człowieka bez znaczenia, ale wszyscy jesteśmy umiłowani i ważni: ty jesteś ważny! A Bóg liczy na ciebie z powodu tego, kim jesteś, a nie z powodu tego, co masz: w Jego oczach nic nie znaczy, jak jesteś ubrany, czy jakiego używasz telefonu komórkowego; dla Niego nie jest ważne, czy podążasz za modą - liczysz się ty, takim jakim jesteś. W Jego oczach jesteś wartościowy, a twoja wartość jest bezcenna - podkreślił papież.
Zwracał młodym uwagę, by nie przejmowali się, gdy staną się obiektem drwin, dlatego że wierzą w moc miłosierdzia. Dodał, że mogą oni przyczyniać się do rozwoju innej ludzkości - nie czekając na oklaski, ale poszukując dobra dla niego samego.
"Dążcie do pięknej miłości, która wymaga również wyrzeczenia"
- Nie bójcie się, ale pomyślcie o słowach tych dni: "Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią". Mogą was osądzać, że jesteście marzycielami, bo wierzycie w nową ludzkość, która nie godzi się na nienawiść między narodami, nie postrzega granic krajów jako przeszkody i zachowuje swoje tradycje bez egoizmu i resentymentów. Nie zniechęcajcie się: z waszym uśmiechem i z otwartymi ramionami wy głosicie nadzieję i jesteście błogosławieństwem dla jednej rodziny ludzkiej, którą tutaj tak dobrze reprezentujecie - podkreślał Franciszek.
Papież apelował też do młodych, by nie wstydzili się zanieść Jezusowi słabości, trudów i grzechów w spowiedzi. - On potrafi was zaskoczyć swoim przebaczeniem i pokojem. Nie bójcie się powiedzieć Mu "tak" z całym entuzjazmem serca, odpowiedzieć Mu wielkodusznie, pójść za Nim! Nie dajcie sobie znieczulić duszy, ale dążcie do pięknej miłości, która wymaga również wyrzeczenia i mocnego "nie" dopingowi sukcesu za wszelką cenę i narkotykowi myślenia tylko o sobie i swojej wygodzie - przestrzegał.
Franciszek wskazał, że: - Jezus pragnie przybliżyć się do życia każdego człowieka, przebyć do końca naszą drogę, aby Jego życie i nasze życie spotkały się naprawdę.
Zwracając się do młodych powiedział, że Bóg "zawsze czeka na nas z nadzieją, nawet gdy zamykamy się w naszych smutkach, ciągle rozpamiętując doznane krzywdy i przeszłość.
"To smutne widzieć młodego bez radości"
- Ale przywiązywanie się do smutku nie jest godne naszej postury duchowej. Jest to w rzeczywistości jakiś wirus, który zaraża i blokuje wszystko, który zamyka wszelkie drzwi, który uniemożliwia rozpoczęcie życia na nowo, ponowny start - podkreślił.
Przypomniał, że "Bóg jest jednak nieustępliwy w nadziei: zawsze wierzy, że możemy się podnieść i nie poddaje się, widząc nas przygaszonych i bez radości". Podkreślił, że "to smutne widzieć takiego młodego bez radości". - Jesteśmy zawsze Jego umiłowanymi dziećmi - mówił.
- Warto, abyśmy co rana mówili w modlitwie: Panie, dziękuję Ci, że mnie kochasz; jestem pewny, że mnie kochasz; spraw bym zakochał się w moim życiu!. Nie w moich wadach, które muszą być poprawione, ale w życiu, które jest wielkim darem: jest ono czasem, aby kochać i być kochanym - podkreślił papież.
"Spotkanie z Jezusem może zmienić życie każdego z nas"
Motywem przewodnim papieskiej homilii był fragment Ewangelii według św. Łukasza mówiący o spotkaniu między Jezusem a zwierzchnikiem celników Zacheuszem w Jerycho. Papież przypomniał, że Jezus w tym mieście nie ograniczył się tylko do głoszenia nauki, czy pozdrawiania kogoś, ale chciał przejść przez miasto. Zacheusz zaś chcąc zobaczyć przechodzącego Jezusa wspiął się na drzewo sykomory.
Dlatego - jak kontynuował papież - w ten sposób doszło "do najbardziej zaskakującego spotkania, właśnie tego z Zacheuszem, zwierzchnikiem "celników", czyli poborców podatkowych". - Zacheusz był więc zamożnym kolaborantem znienawidzonych okupantów rzymskich; był wyzyskiwaczem swojego narodu, kimś, kto z powodu swej złej reputacji nie mógł nawet zbliżyć się do Mistrza - przypomniał Franciszek.
- Ale spotkanie z Jezusem zmienia jego życie, jak to było i może być codziennie w przypadku każdego z nas - podkreślił.
Papież przypomniał jednak, że Zacheusz - aby spotkać Jezusa - musiał pokonać trzy przeszkody: niską posturę, paraliżujący wstyd i reakcję tłumu.
Przeszkoda wstydu, niska opinia o sobie
- Także i dzisiaj może nam grozić, że będziemy stali z daleka od Jezusa, bo wydaje się nam, że nie dorastamy, bo mamy niską opinię o sobie. Jest to wielka pokusa, która dotyczy nie tylko samooceny, ale dotyka również wiary - wskazał dodając, że "jesteśmy powołani do wiecznej radości z Bogiem". - To jest nasza "postura", to jest nasza duchowa tożsamość: jesteśmy umiłowanymi dziećmi Bożymi - zawsze nimi jesteśmy - mówił.
- Rozumiecie zatem, że brak akceptowania samych siebie, życie w niezadowoleniu i myślenie w sposób negatywny oznacza brak uznania naszej najprawdziwszej tożsamości: to jakby odwrócić się w inną stronę, kiedy Bóg chce, by na mnie spoczęło Jego spojrzenie, i to jakby chcieć zgasić marzenie, jakie Bóg żywi wobec mnie - kontynuował.
- Kiedy w życiu zdarza nam się, że mierzymy nisko zamiast wysoko, może nam pomóc ta wspaniała prawda: Bóg jest wierny w miłości względem nas, a nawet nieustępliwy. Pomoże nam myśl, że kocha nas bardziej, niż my kochamy samych siebie, że wierzy w nas bardziej, niż my wierzymy w siebie, że zawsze nam "kibicuje" jako najbardziej niezłomny z fanów - dodał papież.
Mówiąc o przeszkodzie wstydu papież zachęcał, by sobie wyobrazić, co się wydarzyło w sercu Zacheusza, zanim wszedł na drzewo. - Musiał stoczyć poważną walkę wewnętrzną: z jednej strony dobra ciekawość, by poznać Jezusa; a z drugiej ryzyko strasznej niezręczności. Zacheusz był osobą publiczną; wiedział, że próbując wspiąć się na drzewo, on, przywódca, człowiek władzy, stanie się śmiesznym w oczach wszystkich - mówił Franciszek. Podkreślił, że Zacheusz przezwyciężył jednak wstyd, "ponieważ silniejsza była ciekawość Jezusa".
"Przed Jezusem nie można siedzieć, czekając z założonymi rękami"
- Pewnie doświadczyliście, co się dzieje, kiedy jakiś człowiek staje się na tyle atrakcyjny, by się w nim zakochać: może się wtedy zdarzyć, że chętnie robi się coś, czego byśmy nigdy w życiu nie zrobili. Coś podobnego zdarzyło się w sercu Zacheusza, kiedy odczuł, że Jezus jest dla niego tak ważny, że zrobiłby dla Niego wszystko, ponieważ tylko On mógł go wyciągnąć z ruchomych piasków grzechu i niezadowolenia. I tak pokonał paraliżujący wstyd - dodał papież.
Zaznaczył, że według Ewangelii Zacheusz - "pobiegł naprzód", "wspiął się", a potem, kiedy wezwał go Jezus, "zszedł z pośpiechem", czyli zaryzykował i zaangażował się. - Również dla nas jest to tajemnica radości: nie gasić pięknej ciekawości, ale zaangażować się, aby życie nie było zamknięte w szufladzie. Przed Jezusem nie można siedzieć, czekając z założonymi rękami; Temu, który daje nam życie, nie można odpowiedzieć jakąś myślą czy zwykłym SMS-em!" - mówił.
Trzecią przeszkodą, której Zacheusz musiał stawić czoło, był "szemrzący tłum", który najpierw go blokował, a później krytykował. - Jakże trudno jest naprawdę przyjąć Jezusa, jak trudno zaakceptować "Boga bogatego w miłosierdzie". Mogą wam stawiać przeszkody, starając się, byście uwierzyli, że Bóg jest daleki, surowy i niezbyt czuły, dobry dla dobrych, ale zły wobec złych. Tymczasem nasz Ojciec "sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi" i zachęca nas do prawdziwej odwagi: byśmy byli silniejsi niż zło, kochając wszystkich, nawet naszych nieprzyjaciół - powiedział papież.
"Nie ufajcie światowym liturgiom pozorów"
Jak wskazał "spojrzenie Jezusa wykracza poza wady i widzi osobę; nie zatrzymuje się na złu z przeszłości, ale przewiduje dobro w przyszłości; nie godzi się na zamknięcia, ale poszukuje drogi jedności i komunii; pośród wszystkich, nie zatrzymuje się na pozorach, ale patrzy na serce". - Z tym spojrzeniem Jezusa możecie sprawiać rozwój innej ludzkości, nie czekając na oklaski, ale poszukując dobra dla niego samego; ciesząc się, że zachowaliście czyste serce i pokojowo walczycie o uczciwość i sprawiedliwość - mówił.
Wzywał młodych, by nie zatrzymywali się "na powierzchni rzeczy" i nie ufali "światowym liturgiom pozorów, makijaży duszy, aby wydawać się lepszymi". - Natomiast dobrze zainstalujcie połączenie bardziej stabilne, serce, które niestrudzenie widzi i przekazuje dobro. I tę radość, którą darmo otrzymaliście od Boga, proszę was darmo dawajcie, bo wielu na nią czeka i to czeka od was" - podkreślił papież.
- Jezus - powiedział papież - prosząc, by mógł przyjść do twego domu, jak to uczynił w przypadku Zacheusza, wzywa ciebie po imieniu. Wzywa każdego z nas po imieniu. Twoje imię jest Mu drogie. Imię Zacheusza w języku owego czasu przywołało pamięć Boga - mówił Franciszek.
"Pan chce być obecnym w twoim codziennym życiu"
- Zaufajcie pamięci Boga. Jego pamięć nie jest "twardym dyskiem", który rejestruje i zapisuje wszystkie nasze dane, ale czułym współczującym sercem, które cieszy się trwale usuwając wszelkie nasze ślady zła - powiedział. Wzywał młodych, by naśladowali tę "wierną pamięć Boga" i strzegli dobra, które otrzymaliśmy w czasie ŚDM.
Papież podkreślił, że w pewnym sensie ŚDM, "rozpoczyna się dziś i trwać będzie jutro, w domu". - Pan nie chce zostać tylko w tym pięknym mieście albo w miłych wspomnieniach, ale chce przyjść do twego domu, być obecnym w twoim codziennym życiu: w nauce, studiach i pierwszych latach pracy, przyjaźniach i uczuciach, planach i marzeniach - mówił. Jak dodał, Jezus chciałby, aby Jego Ewangelia stała się "nawigatorem" dla młodych na wszystkich drogach ich życia.
- W milczeniu wspominajmy to spotkanie, podtrzymujmy pamięć obecności Boga i Jego Słowa, rozbudzajmy w sobie głos Jezusa, który wzywa nas po imieniu. W ten sposób pomódlmy się w milczeniu wspominając, dziękując Panu, który tutaj zachciał się z nami spotkać - zakończył swą homilię Franciszek.
PAP
Zdjęcia dzięki uprzejmości TVP SA
Czytaj więcej