Żyją bez wody. Gmina obiecała studnię, której wciąż nie ma - "Interwencja" o 16:15
We wsi Żukówek, ok. 70 km od Warszawy bez bieżącej wody żyje 11 osób, w tym 6 dzieci. Rodzina 51-letniej Stefanii Mielcarek od roku nie ma także dostępu do studni, bo ta wyschła przez zeszłoroczną falę upałów. Muszą ją przywozić rowerami w bańkach i wiaderkach z oddalonego o półtora kilometra ujęcia. Władze gminy obiecały studnię głębinową, ale na deklaracjach się skończyło.
Studnię na podwórzu pani Stefanii próbowali uratować strażacy. Woda jednak odpłynęła do wód gruntowych, a w studni pozostał szlam i robaki.
W tym roku gmina zmelioryzowała okoliczne wsie, ale domy rodziny Mielcarków i ich sąsiadów, którzy także nie mają dostępu do bieżącej wody, ominięto, bo są za daleko. Gmina szacuje, że do stojącego na uboczu domu pani Stefanii koszt podłączenia wodociągu to ok. 200 tys. zł. Rozwiązaniem jest studnia głębinowa, której koszt to ok. 2-3 tys. zł.
Wodę czerpią od sadownika
Władze gminy zobowiązały się do wykopania studni, ale nie spieszą się z realizacją obietnicy.
Rodzice i dzieci dowożą wodę na rowerze od sadownika, który zgodził się, by nieodpłatnie korzystali z jego ujęcia. W innym przypadku musieliby jeździć dwa kilometry do hydrantu we wsi.
Rodzina przeżywa horror i boi się, jak poradziłaby sobie w razie pożaru.
Program "Interwencja" w środę o 16:15 w Polsacie.
Wszystkie odcinki programu można obejrzeć tutaj.
"Interwencja"
Czytaj więcej
Komentarze