Wyjazd z Turcji na zaświadczenie od szefa. Władze polują na puczystów
W ramach stanu wyjątkowego ogłoszonego po nieudanej próbie puczu władze tureckie wprowadzają obostrzenia dotyczące zagranicznych wyjazdów obywateli tego kraju - pisze w piątek agencja dpa, powołując się na informacje z kół rządowych w Ankarze.
Podczas kontroli paszportowej w międzynarodowych portach lotniczych obywatele tureccy muszą przedkładać zaświadczenia dokumentujące ich zawody i miejsca pracy. Ma to służyć uniemożliwieniu ucieczki z kraju ludziom zamieszanym w próbę puczu.
Pracownicy sektora publicznego muszą okazywać zaświadczenia swoich pracodawców, wyraźnie stwierdzające, że nie ma żadnych przeszkód, by dana osoba mogła wyjechać za granicę. Dotyczy to także współmałżonków i dzieci. Ludzie zatrudnieni w sektorze prywatnym muszą przedstawiać potwierdzające to dokumenty, aby wykluczyć przypuszczenie, że mogą być jednak pracownikami sektora publicznego.
Urzędnicy wezwani z urlopów
Turecki rząd zapowiedział "oczyszczenie" sektora publicznego z sympatyków mieszkającego w USA islamskiego kaznodziei Fethullaha Gulena, którego prezydent Recep Tayyip Erdogan oskarża o zorganizowanie próby puczu. Tureckie władze podejrzewają, że ludzie Gullena zinfiltrowali wiele urzędów. Urzędnikom rząd odwołał urlopy; ci, którzy są właśnie za granicą, zostali wezwani do powrotu.
Tureckie media informują, że od studentów pragnących wyjechać za granicę żąda się podczas kontroli paszportowej stosownych zaświadczeń wydawanych przez uczelnie. Renciści, emeryci i bezrobotni muszą okazywać numer ubezpieczenia społecznego; na podstawie tego numeru można określić, czy dana osoba w rzeczywistości pracuje w sektorze publicznym.
Czystki m.in. w siłach zbrojnych, policji, wymiarze sprawiedliwości, a także w systemie edukacji, objęły już ok. 60 tys. ludzi w całym kraju.
Żyjący na dobrowolnym wygnaniu w USA Gulen to niegdysiejszy sojusznik, a obecnie wróg numer 1 prezydenta Erdogana, który oskarża go o budowanie w instytucjach państwa, w tym w wojsku, "struktur równoległych" dążących do przejęcia władzy.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze