Tour de Pologne: Kwiatkowski trzeci na mecie w Rzeszowie
Lider wyścigu kolarskiego Tour de Pologne Kolumbijczyk Fernando Gaviria (Etixx-Quick Step) wygrał po finiszu z peletonu w Rzeszowie czwarty etap i umocnił się na prowadzeniu. Michał Kwiatkowski (Sky) zajął trzecie miejsce. Polaka minimalnie wyprzedził jeszcze Słoweniec Luka Mezgec (Orica).
W klasyfikacji generalnej Kwiatkowski awansował z dziesiątej na drugą pozycję i traci do Gavirii 19 sekund. Trzeci, ze stratą 22 sekund, jest Włoch Diego Ulissi (Lampre).
W piątek kolarze startowali z rynku w Nowym Sączu. Przed wyruszeniem na 218-kilometrową pagórkowatą trasę uczcili minutą ciszy pamięć ofiar zamachu w Nicei.
"Spróbuję dojechać do mety"
W ekipie Kwiatkowskiego - Sky panowały minorowe nastroje. Dzień wcześniej wycofał się Hiszpan Benat Intxausti, a Michał Gołaś i Włoch Elia Viviani poobijali się w kraksie. Gołaś zwichnął nadgarstek i - jak mówił - nie czuł się dobrze. - Jeśli będę w stanie trzymać kierownicę, spróbuję dojechać do mety - mówił główny pomocnik Kwiatkowskiego.
Już pierwsza zaczepna akcja przyniosła powodzenie. Na pierwszych kilometrach najpierw zaatakowali Włoch Alessandro De Marchi (BMC) i Belg Jens Keukele (Orica), a po kilku minutach dołączyli do nich Adam Stachowiak (Verva Activejet), Jarosław Marycz (CCC Sprandi Polkowice), Szymon Rekita z reprezentacji, Rosjanin Igor Bojew (Gazprom RusVelo) i Włoch Alessandro Tonelli (Bardiani).
Przewaga siedmiu kolarzy nad peletonem szybko rosła, dochodząc do siedmiu i pół minuty, ale wcześnie, bo jeszcze przed strefą bufetu w Strzyżowie (78 km), zaczęła topnieć.
Różowa koszulka nie dla Polaków
Wszystkie pięć premii górskich oraz jedną lotną wytyczono w drugiej części trasy. Uciekający mieli szansę sięgnąć po zdobycz punktową przynajmniej w tej pierwszej klasyfikacji i Polacy ostro walczyli o różową koszulkę „górala”.
Marycz, który poprzedniego dnia ją stracił, wygrał jedną premię, a na dwóch był drugi za Stachowiakiem. Obaj jednak najszybciej stracili siły i zostali za ucieczką. Ostatnie dwie górskie padły więc łupem Tonellego i to on założył później w Rzeszowie trykot lidera tej klasyfikacji.
Trzy sześciokilometrowe rundy w Rzeszowie rozpoczynał już cały peleton. Chwilę później przyspieszył Kwiatkowski, zwyciężając na lotnym finiszu i zdobywając trzy sekundy bonifikaty. Mistrz świata z 2014 roku jechał czujnie z przodu rozciągniętej zasadniczej grupy, potem był mniej widoczny, chowając się za rywali, ale na finiszu pokazał klasę i niewiele mu zabrakło do zajęcia drugiego miejsca.
Poza zasięgiem rywali był Gaviria, rozprowadzany m.in. przez Łukasza Wiśniowskiego. Kolumbijczyk był też najszybszy w Katowicach i drugi w Warszawie.
"Forma nie jest świetna"
Kwiatkowski był zadowolony z trzeciej lokaty.
- Nie miałem szansy walczyć w sprincie z takim kolarzem jak Fernando Gaviria, ale potrafię czasem wielu zaskoczyć. Udało się zająć trzecie miejsce. Bardzo się cieszę ze zdobytych bonifikat na lotnych premiach i na mecie, choć przyznaję, że nie czuję się wybitnie na rowerze i forma nie jest świetna - powiedział dziennikarzom.
Cieszył się także, że Michał Gołaś dał radę dojechać do mety. - Mam nadzieję, że z jego nadgarstkiem jest już OK. Nie miałem jeszcze okazji porozmawiać z nim po etapie - dodał.
W sobotę kolarze będą rywalizować na pierwszym górskim etapie z Wieliczki do Zakopanego (225 km). Przewyższenie na tym odcinku wynosi 3370 metrów.
- To prawie tyle co na etapie Tour de France, więc będzie ciężko - skomentował lider reprezentacji Polski Kamil Zieliński, zajmujący po czterech dniach rywalizacji wysokie, dziesiąte miejsce.
PAP
Czytaj więcej