Kłusownik recydywista ujęty. Założył dziesiątki wnyków
Strażnicy leśni z Nadleśnictwa Krasiczyn (woj. podkarpackie) zdejmowali w ostatnich dniach dziesiątki wnyków. W końcu udało się zatrzymać kłusownika, który odpowiadał za ich zakładanie. Mężczyzna był już wcześniej karany za podobne przestępstwo. 54-letniemu mieszkańcowi gminy Krzywcza grozi m.in. do 5 lat pozbawienia wolności.
Prowadzone od kilku tygodni śledztwo pozwoliło na wytypowanie sprawcy. W poniedziałek zatrzymano 54-letniego mieszkańca gminy Krzywcza. Okazało się, że mężczyzna już wcześniej był karany za kłusownictwo. W sumie, w lesie i w miejscu zamieszkania kłusownika, znaleziono kilkanaście sztuk wnyków.
- Działanie Straży Leśnej na pewno zapobiegło okrutnej śmierci kolejnych zwierząt leśnych. Zaplątane w stalową linkę niewątpliwie konałyby długie godziny w męczarniach - mówi Wojciech Zajdel, specjalista ds. ochrony mienia w RDLP w Krośnie. - Co roku ściągamy setki pułapek na zwierzynę leśną. Każdego roku kilkanaście spraw o kłusownictwo trafia do sądów.
Kłusowników nie zrażają wysokie kary
Tylko w 2015 r. na terenie lasów zarządzanych przez LP wykryto aż 230 przypadków kłusownictwa. Jak wynika z ubiegłorocznych danych, najczęściej ofiarą kłusowników padają jelenie (80 sztuk), sarny (55 sztuk), dziki (36 sztuk), daniele (15 sztuk) i łosie (9 sztuk).
Do kłusownictwa najczęściej są wykorzystywane wnyki, czyli stalowa pętla umieszczana w miejscach migracji zwierząt, w których złapana ofiara ginie w wielogodzinnych męczarniach. W ubiegłym roku w 78 stwierdzonych przypadkach kłusownictwa użyto także broni palnej.
Kłusowników nie zraża groźba wysokich kar - do 5 lat pozbawienia wolności, grzywna do 20 tys. zł i przepadek mienia wykorzystywanego do wykonywania czynu zabronionego (w tym również pojazdów mechanicznych). Wysokość kar za popełnienie tego czynu została określona w Prawie łowieckim (art.52-54) oraz Kodeksie karnym.
polsatnews.pl
Komentarze