13-latka gotuje, pierze, dba o siostrę i ojca. Dorosły świat Ani
Mama 13-letniej Ani Gryglewskiej z Woli Otałęskiej, małej wsi na Podkarpaciu zmarła nagle 2,5 roku temu. Od tego czasu dzień nastolatki wypełniony jest po brzegi. Ania prowadzi dom: gotuje, pierze, pomaga w gospodarstwie oraz opiekuje się niepełnosprawną intelektualnie młodszą siostrą. Robi wszystko, by ulżyć ojcu. Pan Jan ma 60 lat. Walczy z postępującą chorobą Parkinsona.
Życie Ani Gryglewskiej diametralnie różni się od życia jej rówieśników. Jeszcze 3 lata temu mogła cieszyć się beztroskim dzieciństwem. Niestety, wtedy u jej mamy lekarze wykryli zaawansowanego raka piersi.
- Mama to ukrywała, nie chciała, żebyśmy się martwiły – mówi reporterce "Interwencji" Ania.
- Brała różne chemie. Do końca, do ostatnich momentów była świadoma i opiekowała się dziećmi - wspomina żonę Jan Gryglewski.
"Myślę, że mama jest chociaż trochę ze mnie dumna"
Choroba rozwijała się błyskawicznie. W grudniu 2013 roku pani Ewa zmarła. Miała 49 lat. Osierociła 10-letnią wtedy Anię i 6-letnią, niepełnosprawną intelektualnie Agnieszkę. Poukładany świat Gryglewskich nagle runął.
Ania musiała przejąć obowiązki mamy. Dzielnie pomaga tacie w utrzymaniu gospodarstwa i domu.
- Na początku nie wierzyłam w to, ale potem trzeba było przyjąć do wiadomości, że mama już nie wróci… Powiedziałam sobie, że muszę być silna, dać radę. Myślę, że mama jest chociaż trochę ze mnie dumna - mówi Ania.
- Ania musi myśleć o lekarstwie dla Agnieszki, o ubraniu, umyciu jej i opiece nad nią. To jest na jej głowie - opowiada Jan Gryglewski.
Trzynastolatka nauczyła się gotować od mamy. Jak mówi, umie m.in. piec placki i gotować zupy.
Potrzebują pomocy
Rodzina utrzymuje się z gospodarstwa, świadczenia opiekuńczego na Agnieszkę i "500+", które pan Jan dostaje na obie córki. - Jeszcze rentę po żonie mamy. Jakoś sobie radzę. Staram się tak dzielić pieniądze, żebym nikogo nie musiał prosić o pomoc - tłumaczy ojciec Ani.
Niestety to nie koniec dramatu rodziny. U pana Jana lekarze zdiagnozowali chorobę Parkinsona. Coraz trudniej jest mu utrzymać gospodarstwo. - Wszystko już jest zaniedbane, bo nie daję rady. Zresztą, to nie na jednego człowieka - zaznacza mężczyzna.
- Tata się raczej nie załamał, tylko jest taki… zmęczony tym wszystkim i już ma dość. Czasem pomaga nam sąsiad, kolega taty oraz ciocia i pani sołtys - mówi Ania. Najbardziej marzy, by jej tata i siostra byli zdrowi. - Wtedy byłoby naprawdę super – dodaje.
Jeśli chcą Państwo pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z redakcją "Interwencji": 22 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl
"Interwencja"
Czytaj więcej