Brutalny gwałt w Pile. Ofiarę uratowała pracownica kolei

Polska

30-latka została zgwałcona niedaleko dworca kolejowego. Zakrwawioną i pokaleczoną kobietę zauważyła pracownica kolei, która szła do pracy na poranną zmianę. Wezwała pogotowie. Kilka godzin później policja i straż kolei ujęły domniemanego sprawcę, niespełna 30-letniego mężczyznę.

Do gwałtu doszło nocą, dziesięć dni temu. Policja wcześniej nie informowała o zdarzeniu argumentując to dobrem śledztwa.

 

Według wstępnych ustaleń, kobieta bawiła się z grupą znajomych na dyskotece. Do domu wracała sama. Prawdopodobnie chciała jechać pociągiem.

 

Pomógł monitoring i psy tropiące

 

Podejrzanego ustalono dzięki nagraniom monitoringu kolei, a doprowadziły do niego psy tropiące. - Został zatrzymany kilkaset metrów od miejsca zdarzenia - poinformował Andrzej Latosiński z Komendy Powiatowej Policji w Pile. 

 

Podejrzany jest mieszkańcem jednej z podpilskich miejscowości. Według policji, nie znał swojej ofiary. 

 

Mężczyzna usłyszał zarzut gwałtu. Został aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu kara od 2 do 12 lat pozbawienia wolności. Niewykluczone, że zarzut może zostać zmieniony na gwałt ze szczególnym okrucieństwem. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro zlecił bowiem zastosowanie ostrzejszego przepisu Kodeksu Karnego w sprawie gwałciciela. Teraz przestępca może trafić za kraty nawet na 15 lat.

 

Według rodziców poszkodowanej kobiety, z którymi rozmawiał "Głos Wielkopolski", napastnik był bardzo brutalny. - Używał różnych przedmiotów, m.in. butelek - powiedzieli.

 

Kobieta nadal przebywa w szpitalu. Obecnie lekarze określają jej stan jako stabilny, niezagrażający życiu. 

 

Polsat News, Głos Wielkopolski

ml/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie