Po awaryjnym lądowaniu samolot stanął w płomieniach. "Właśnie uciekłam przed śmiercią"
Chwile grozy przeżyli pasażerowie singapurskich linii lotniczych, których samolot zapalił się tuż po awaryjnym lądowaniu w Singapurze. "To było bolesne pięć minut dla mojego serca. Czekałam na strażaków, by ugasili pożar. Byliśmy tak blisko śmierci" - napisała na Facebooku jedna z podróżnych chwilę po ugaszeniu ognia.
Kobieta pożar nagrała telefonem komórkowym. "Wciąż jestem w samolocie wraz z resztą pasażerów, ale myślę, że jesteśmy już bezpieczni. Dziękuję Bogu, że żyję. Jadę przytulić moje dzieci. Praca w Europie musi zaczekać" - napisała.
Samolot wystartował z lotniska w Singapurze z 222 pasażerami na pokładzie i 19 członkami załogi. Miał wylądować w Mediolanie dziś przed godziną dziewiątą rano.
Po dwóch godzinach lotu pilot otrzymał ostrzeżenie o niepokojącym stanie oleju w jednym z silników. Zawrócił na lotnisko w Singapurze. Tuż po wylądowaniu prawe skrzydło boeinga 777-300ER stanęło w płomieniach.
Przedstawiciele lotniska i linii lotniczych informują, że ogień ugaszono po kilku minutach, a załoga i pasażerowie zostali bezpiecznie ewakuowani. Do Mediolanu mają trafić innym lotem. Przyczyny pożaru wyjaśni śledztwo.
CNN
Czytaj więcej
Komentarze