"Hiszpanie na Wyspach zachowają swoje prawa". Przynajmniej przez dwa lata
P. o. premiera Hiszpanii Mariano Rajoy zaapelował w piątek do obywateli o spokój w reakcji na referendum, w którym Brytyjczycy opowiedzieli się za wyjściem z UE. Zapewniał, że Hiszpanie mieszkający na Wyspach przynajmniej przez dwa lata zachowają swoje prawa.
- Hiszpański rząd ze smutkiem przyjmuje do wiadomości wynik referendum. Teraz rząd brytyjski musi zdecydować o sposobie i momencie oficjalnego poinformowania Rady Europejskiej o decyzji Wielkiej Brytanii w sprawie opuszczenia Unii. Dopiero wtedy ruszy proces przewidziany w art. 50 unijnego traktatu, który reguluje dobrowolne opuszczenie Wspólnoty przez kraj członkowski - tłumaczył Rajoy na porannej konferencji prasowej.
Zaapelował do obywateli o spokój, głównie do tych, którzy przebywają w Wielkiej Brytanii lub są w pewien sposób związani z tym krajem. Podkreślił, że wszelkie prawa, które im przysługują, będą obowiązywać do zakończenia procesu negocjacji dotyczących opuszczenia UE przez Wielką Brytanię. - Ten proces potrwa co najmniej dwa lata od oficjalnego powiadomienia. W tym czasie sytuacja prawna dotycząca stosunków między UE a Wielką Brytanią absolutnie się nie zmieni - zapewniał premier.
Możemy przewidywać, że w ciągu najbliższych dwóch lat "prawa Hiszpanów do swobodnego przemieszczania się, do pracy, do otrzymywania świadczeń, do inwestowania, głosowania w wyborach lokalnych nie zostaną naruszone" - powiedział Rajoy. Dodał, że to samo dotyczy praw Brytyjczyków, którzy mieszkają w Hiszpanii oraz Hiszpanów, którzy żyją na Gibraltarze, niewielkiej brytyjskiej enklawie, do której Hiszpania od lat rości sobie prawa. W czwartkowym referendum 95,9 proc. głosujących na Gibraltarze opowiedziała się za pozostaniem w UE.
Hiszpańska gospodarka pozostanie stabilna
Rajoy uspokajał też firmy i rynki finansowe. - Na szczęście hiszpańska gospodarka ma teraz solidne fundamenty. (...) Kilka lata temu takie okoliczności doprowadziłyby do bankructwa lub konieczności zaciągania pomocy. Tym razem tak nie jest - podkreślił.
- W takim momencie jak dziś ważne jest przekazanie przesłania dotyczącego stabilności instytucjonalnej i gospodarczej. Nie jest to moment, by podsycać niepewność lub ją zwiększać - ocenił Rajoy. W tym kontekście przypomniał, że w przyszłym tygodniu odbędzie się szczyt UE, który będzie okazją do wysłuchania brytyjskich władz i podjęcia kolejnych kroków w sprawie Brexitu. Rajoy zapowiedział, że "przed tym szczytem spotka się z przywódcami największych hiszpańskich partii, by poznać ich opinię na temat Brexitu i przekazać im wszystkie informacje w tej sprawie".
Skrajna lewica na drugim miejscu
P.o. premiera nawiązywał też do niedzielnych wyborów parlamentarnych w Hiszpanii, w których według sondaży na drugie miejsce może wysunąć się skrajna lewica, sprzeciwiająca się antykryzysowym oszczędnościom.
Wyraził nadzieję, że niezależnie od wyniku tego głosowania, wybory będą odzwierciedlać odczucia większości Hiszpanów popierających integrację europejską. - Wierzę, że Hiszpania musi pozostać w awangardzie UE i że takie przekonanie podzielają wszyscy Hiszpanie - dodał. Rajoy nazwał UE projektem o największym znaczeniu w historii od końca II wojny światowej.
Wynik brytyjskiego referendum "powinien skłonić wszystkie kraje UE do jak największych wysiłków, by odzyskać siłę ducha, która towarzyszyła powstaniu projektu europejskiego i sprawić, że nasi obywatele będą nim zainteresowani, przywiązani do niego i będą postrzegali go jako atrakcyjny" - oświadczył Rajoy. UE musi odpowiadać na potrzeby obywateli i dlatego konieczne jest przede wszystkim położenie nacisku na wzrost i zatrudnienie - dodał.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze