Protest celników: trwają rozmowy, a kolejki na granicach rosną
Zbliżający się tydzień będzie kluczowy dla zachowania przez celników uposażeń, statusu funkcjonariusza i gwarancji zatrudnienia - uważa Związek Zawodowy Celnicy PL, który od kilkunastu dni prowadzi akcję protestacyjną. Na przejściach granicznych wciąż rosną kolejki oczekujących na wjazd do Polski. Zaczyna dochodzić do poważniejszych przepychanek między podróżującymi a funkcjonariuszami.
Protesty celników sprzeciwiających się likwidacji służby celnej zablokowały na wschodniej granicy tysiące samochodów. Rząd, bojąc się paraliżu na granicach podczas szczytu NATO i Światowych Dni Młodzieży, zawiesił reformę służby na czas wakacji i rozpoczął rozmowy ze
Związkiem Zawodowym Celnicy PL. Przewodniczący ZZ Celnicy PL Sławomir Siwy zaapelował do celników o "pełną solidarność całego środowiska zawodowego".
"Przyszły tydzień może okazać się kluczowy, aby osiągnąć zamierzone cele gwarantujące Nam zachowanie praw nabytych, uposażeń, statusu funkcjonariusza, gwarancji zatrudnienia i przyjęcia projektu obywatelskiego" - napisał Sławomir Siwy w komunikacie.
W placówkach celnych i na przejściach granicznych wciąż trwają protesty celników. W niektórych placówkach absencja funkcjonariuszy sięga ponad 90 proc. pracowników.
Na przejściach granicznych tworzą się gigantyczne kolejki oczekujących na wjazd do Polski.
W Korczowej, po ukraińskiej stronie, jeszcze przed granicą czekało w piątek blisko 150 samochodów, a do terminalu kolejne 300. Oznacza to konieczność stania w kolejce minimum dwie, a nawet trzy doby.
Przejście graniczne w Medyce. Osoba, która zamieściła film w serwisie YouTube oceniła, że kierowcy muszą na przekroczenie granicy czekać nawet 15 godzin. Zdesperowani kierowcy są rzekomo gotowi płacić innym nawet 50 euro za lepsze miejsce w kolejce.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze