5 lat więzienia dla byłego strażnika z Auschwitz

Świat
5 lat więzienia dla byłego strażnika z Auschwitz
PAP/EPA/BERND THISSEN

Sąd w Detmold skazał byłego strażnika w niemieckim obozie koncentracyjnym i zagłady Auschwitz-Birkenau, Reinholda Hanninga, na 5 lat więzienia. 94-letni były esesman został uznany za winnego pomocnictwa w zamordowaniu co najmniej 170 tys. więźniów.

- Oskarżony przebywał przez niemal dwa i pół roku w Auschwitz, przyczyniając się tym samym do ludobójstwa  - powiedziała przewodnicząca składu sędziowskiego Anke Grudda w uzasadnieniu wyroku.

 

Sędzia podkreśliła, że Hanning musiał być świadom tego, że "w komorach gazowych w Auschwitz codziennie mordowano niewinnych ludzi”.

 

Skazany pełnił służbę w oddziale wartowniczym obozu od początku 1942 do połowy 1944 roku. Według prokuratury działał nie tylko na terenie obozu Stammlager Auschwitz, lecz także w Birkenau, gdzie brał udział w selekcji osób przywożonych pociągami, m.in. Żydów z Węgier latem 1944 roku. Większość z nich esesmani kierowali od razu do komór gazowych.

 

Prokuratura domagała się 6  lat więzienia, obrona żądała zaś uniewinnienia oskarżonego, argumentując, że przyzwyczajony do ulegania władzy oskarżony jedynie wykonywał rozkazy. Hanning przyznał, że wiedział o masowych morderstwach dokonywanych w obozie, i oświadczył, że jest mu bardzo przykro; zapewniał równocześnie, że osobiście nikogo nie zabił.

 

"Obowiązkiem wobec ofiar jest ściganie zbrodni bez względu na upływ czasu"

 

- Oskarżony uczestniczył w realizacji celu obozu (Auschwitz), jakim była zagłada. Naszym obowiązkiem wobec ofiar jest ściganie zbrodni bez względu na upływ czasu - stwierdził w maju w mowie oskarżycielskiej prokurator Andreas Brendel.

 

 Pod koniec kwietnia Hanning wyraził ubolewanie z powodu swojej postawy i przeprosił za zbrodnie. - Wstyd mi, że widząc bezprawie, w żaden sposób mu się nie przeciwstawiłem. Jest mi naprawdę przykro - powiedział w sądzie, odczytując oświadczenie. Mówił, że głęboko ubolewa nad tym, iż należał do przestępczej organizacji odpowiedzialnej za śmierć wielu niewinnych ludzi i zniszczenie niezliczonych rodzin.

 

Z aktu oskarżenia wynika, że latem 1940 roku Hanning wstąpił na ochotnika do elitarnej jednostki Waffen-SS. Brał udział w walkach na froncie, a w styczniu 1942 roku został odkomenderowany do oddziału wartowniczego w obozie Auschwitz. Esesman pełnił służbę w obozie Auschwitz I.

 

Był też obecny przy przyjmowaniu transportów i selekcji więźniów kierowanych do obozu zagłady Birkenau. W czerwcu 1944 roku Hanninga przeniesiono do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen pod Berlinem. Przed końcem wojny dostał się do alianckiej niewoli.

 

Nadrabianie zaniedbań w ściganiu hitlerowskich zbrodniarzy

 

Jako oskarżyciele posiłkowi w procesie uczestniczyła grupa byłych więźniów obozu. Prezes Światowego Kongresu Żydów Ronald Lauder powiedział w Nowym Jorku, że Hanning "otrzymał zasłużoną karę".  

 

Wyrok w procesie w Detmold to kolejny przykład nadrabiania w ostatnim czasie przez niemiecki wymiar sprawiedliwości wieloletnich zaniedbań w ściganiu hitlerowskich zbrodniarzy. W lipcu zeszłego roku na 4 lata więzenia został skazany inny strażnik z Auschwitz - Oskar Groening.

 

W niemieckich sądach znajdują się obecnie sprawy dwóch kolejnych osób - obozowego sanitariusza oraz radiotelegrafistki z Auschwitz - jednak ze względu na ich wiek i stan zdrowia nie wiadomo, czy procesy się rozpoczną.
 
Główny Urząd Ścigania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu ponad dwa lata temu skierował do prokuratury listę z nazwiskami ponad 30 byłych esesmanów podejrzanych o zbrodnie.

 

0d 1969 roku praktycznie nie można było skazać wielu niemieckich zbrodniarzy

 

Dawni strażnicy obozów koncentracyjnych byli do niedawna bezkarni, ponieważ zachodnioniemiecki Trybunał Federalny orzekł w 1969 roku, że warunkiem skazania za pomoc w morderstwach jest udowodnienie indywidualnej winy oskarżonego. Ze względu na brak świadków zbrodni było to w większości przypadków niemożliwe.

 

Przełomowe znaczenie dla ścigania sprawców tej kategorii przestępstw miało skazanie na pięć lat więzienia Johna Demjaniuka, strażnika w obozie w Sobiborze. Sąd w Monachium uznał go w 2011 roku za winnego współuczestnictwa w zamordowaniu ponad 28 tys. więźniów, pomimo braku dowodów na popełnienie konkretnych czynów.

 

Skazanie Demjaniuka stworzyło nową sytuację prawną, umożliwiającą podjęcie kroków prawnych przeciwko wszystkim osobom, które uczestniczyły w działaniu obozów zagłady, niezależnie od tego, czy nadzorowały działanie komór gazowych, czy też były zatrudnione w obozowej kuchni.

 

PAP

ptw/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie