"Odpłynął trzymając dziecko w zębach". Chłopiec zaatakowany przez aligatora nie żyje
- Nie ma wątpliwości, że nie żyje 2-letni chłopiec zaatakowany przez aligatora w parku rozrywki na Florydzie - stwierdził w środę miejscowy szeryf Jerry Demings. - W tej chwili poszukujemy już ciała dziecka - dodał. Do incydentu doszło we wtorek wieczorem czasu miejscowego.
Podczas ataku aligatora rodzice z trójką dzieci odpoczywali na brzegu jednego z akwenów. Rodzina przyjechała na wakacje z Nebraski.
- Była tam piaszczysta plaża. 2-letni chłopiec bawił się w wodzie, ktora sięgała mu po kostki. Nagle pojawił się aligator i zaatakował chłopca. Widząc to, ojciec wbiegł do wody i próbował wyrwać synka z paszczy gada. Po chwili dołączyła do niego matka. Przybiegł także ratownik, ale nie udało im się uratować dziecka - relacjonował wcześniej Demings.
- Aligator odpłynął trzymając dziecko w zębach - dodał szeryf. Do zdarzenia doszło w Disney's Grand Floridian Resort & Spa - wielkiego parku rozrywki na Florydzie.
Na plaży nie było zakazu pływania.
Zabito cztery aligatory
Na poszukiwania chłopca wyruszyło 50 policjantów, myśliwych, łowców aligatorów i pracowników parku narodowego Everglades, na terenie, którego znajduje się Disney's Grand Floridian Resort & Spa. Jednak całonocna akcja nie przyniosła rezultatów.
- Znaleźliśmy w okolicy cztery aligatory. Zabiliśmy je, ale w ich wnętrznościach nie znaleźliśmy ludzkich szczątków - powiedział Jeff Williamson, policjant z Orlando.
Na Florydzie, w parku narodowym Everglades żyje ponad dwieście tysięcy aligatorów. Co roku atakują około dziesięciu osób. Ataki zdarzają się bardzo rzadko, biorąc pod uwagę populację gadów i ludzi. Aligatory raczej uciekają widząc człowieka.
Polsat News, Reuters, AP
Czytaj więcej