Nie zabraknie pieniędzy na emerytury - przekonuje ministerstwo pracy
- Całkowicie pozbawione podstaw jest stwierdzenie pojawiające się w doniesieniach medialnych, że może zabraknąć środków na wypłatę emerytur. Tego typu teza nie pozostaje w szczególności w żadnym związku z procedurą ustalania wskaźnika waloryzacji świadczeń, który co roku odbywa się w Radzie Dialogu Społecznego - ogłosił w piątek resort rodziny, pracy i polityki społecznej.
Według komunikatu ministerstwa, "przedmiotem negocjacji w Radzie Dialogu Społecznego jest udział wskaźnika płac we wskaźniku waloryzacji. Tego typu negocjacje odbywają się w czerwcu każdego roku kalendarzowego".
Rada Dialogu Społecznego (RDS) została powołana przez prezydenta Andrzeja Dudę w października 2015 r. (zastąpiła działającą od 1994 r. Trójstronną Komisję do Spraw Społeczno-Gospodarczych). W radzie zasiadają przedstawiciele rządu, pracodawców i pracowników.
Zgodnie ws. 12 zł
W kwietniu rada pozytywnie zaopiniowała rządowy projekt ustawy o minimalnym wynagrodzeniu w wys. 12 zł brutto za godzinę pracy na podstawie umowy zlecenia, czy jednoosobowej działalności gospodarczej. Zgłosiła, aby ustawa weszła w życie jak najszybciej, a przepisy o obowiązku wypłaty stawki minimalnej, dokumentowania liczby przepracowanych godzin i nowe uprawnienia Państwowej Inspekcji Pracy zaczęły obowiązywać od 1 stycznia 2017 r. Zaproponowała też waloryzację tej kwoty już od 2017 r.
W maju Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, NSZZ „Solidarność" i Forum Związków Zawodowych uzgodniły też wspólną propozycję w sprawie wzrostu w 2017 roku wynagrodzeń w gospodarce narodowej, w tym w państwowej sferze budżetowej, minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz emerytur i rent z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
W oparciu o "prognozę wielkości makroekonomicznych stanowiących podstawę do prac nad projektem ustawy budżetowej na 2017 r. przedstawionych przez rząd na początku maja" związki zaproponowały, aby w 2017 r. wzrost:
- wynagrodzeń w gospodarce narodowej wynosił nie mniej niż 5,7 proc.;
- wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej wynosił nie mniej niż 10,9 proc.;
- minimalnego wynagrodzenia za pracę wynosił nie mniej niż 6,5 proc.
9 maja podczas posiedzenia zespołu rady ds. ubezpieczeń społecznych pracodawcy i związki zawodowe nie osiągnęły porozumienia w sprawie kryteriów uprawniających do świadczenia emerytalnego. Związkowcy poparli projekt prezydencki obniżenia wieku emerytalnego, ale chcą umożliwienia wcześniejszego przechodzenia na emeryturę dla osób z 40-letnim w przypadku mężczyzn i 35-letnim w przypadku kobiet, okresem składkowym. Natomiast organizacje pracodawców są przeciwne obniżeniu wieku emerytalnego.
Z powodu braku porozumienia inicjatywę ws. wieku emerytalnego przejął rząd. Resort rodziny i pracy zapowiedział, że opinia wobec prezydenckiego projektu obniżenia wieku będzie podjęta formalnie w ciągu dwóch tygodni, czyli na przełomie maja i czerwca po konsultacjach międzyresortowych.
Wariant optymistyczny też jest pesymistyczny
W lutym "Gazeta Wyborcza" dotarła do prognoz ZUS, że w ciągu pięciu lat na emerytury i renty zabraknie 250 mld zł, a w wersji pesymistycznej - 400 mld. Dziura będzie większa, jeśli PiS obniży wiek emerytalny.
Prognozę dla funduszu, z którego wypłacane są emerytury i renty ZUS wyliczył - jak podała gazeta - na podstawie prognoz Eurostatu o demografii oraz resortu finansów o stopie bezrobocia, inflacji, wzroście płac i PKB. I przygotował trzy warianty rozwoju sytuacji.
W najbardziej optymistycznym na wypłaty w latach 2017-21 będzie brakowało po mniej więcej 50 mld zł rocznie. W drugim wariancie deficyt sięgnie 56-68 mld zł rocznie. W najczarniejszej zaś prognozie w 2019 r. będzie brakować 76 mld zł, a w 2021 r. - aż 90 mld zł.
Niedobory ZUS będzie musiał łatać z dotacji budżetu państwowego. W tym roku dostanie na ten cel 44 mld zł. Prognoza uwzględnia już pieniądze z OFE, które płyną do Zakładu (10 lat przed emeryturą każdy członek OFE przekazuje co roku część pieniędzy do ZUS).
Powodem niedoborów kasie wg "GW" jest sytuacja demograficzna. Liczba Polaków maleje, społeczeństwo się starzeje. "W 2021 r. osób w wieku produkcyjnym będzie aż o ponad 600 tys. mniej niż dziś, będzie za to ponad 450 tys. osób w wieku poprodukcujnym - przestrzega gazeta, zaznaczając, że dane o deficycie uwzględniają już oszczędności ze stopniowego podwyższania wieku emerytalnego do 67 lat.
polsatnews.pl, Gazeta Wyborcza
Czytaj więcej
Komentarze