Niemcy nie chcą uchodźców z Czeczenii. "Będą odsyłani do Polski"
Niemieckie władze niepokoją się rosnącą ostatnio liczbą uchodźców z Czeczenii - pisze w poniedziałek "Die Welt". Berlin podejrzewa, że wyjazdy Czeczenów mogą być sterowane przez Rosję, która chce w ten sposób pokazać swoją siłę i prowokować niepokoje. Niemcy chcą odsyłać Czeczenów do Polski. Jednak polskie MSWiA nic o tym nie wie.
MSW Niemiec przyznało, odpowiadając na pytanie redakcji dziennika, że liczba przybyszów z Czeczenii w minionych miesiącach "wyraźnie wzrosła".
Z danych ministerstwa wynika, że od początku roku do 23 maja do Niemiec przyjechało 2728 obywateli Federacji Rosyjskiej z zamiarem uzyskania statusu azylanta. 82,3 proc. z nich podało narodowość czeczeńską.
Resort spraw wewnętrznych zaobserwował już w drugiej połowie zeszłego roku wzrost liczby migrantów z Rosji. System rejestrujący uchodźców (Easy) odnotowywał w 2015 roku miesięcznie od 800 do 1200 rosyjskich imigrantów. Ich liczba spadła w styczniu, od lutego systematycznie rosła. W kwietniu władze zarejestrowały 915 imigrantów z Rosji.
W "bezpiecznej Polsce" powinni wystąpić o azyl
Federalny Urząd Migracji i Uchodźców (BAMF) odrzuca większość wniosków o azyl składanych przez obywateli Rosji. W tym roku jedynie 5,8 proc. wniosków zostało rozpatrzonych pozytywnie. Niemieckie władze uważają, że obywatele Federacji Rosyjskiej, także Czeczeni, wjechali z bezpiecznego kraju UE, w tym przypadku z Polski, i powinni tam wystąpić o azyl.
Sekretarz stanu w niemieckim MSW Ole Schroeder powiedział "Die Welt", że osoby te będą konsekwentnie odsyłane do Polski. Rząd Niemiec nie zna przyczyn wzrostu liczby migrantów z Czeczenii. Sytuacja w tym regionie nie uległa gwałtownemu pogorszeniu - ocenia MSW.
Błaszczak zdziwiony
Szef MSWiA Mariusz Błaszczak, zastrzegając, że nie zna tych doniesień, zarzucił niemieckiemu resortowi spraw wewnętrznych "pewną niekonsekwencję".
- Ponad milion ludzi napłynęło do Niemiec z Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki, a jakoś nie słyszę, żeby byli odsyłani do krajów bezpiecznych - powiedział Błaszczak. Dodał, że uchodźcy nie przyjechali do Niemiec wprost z Syrii czy innego kraju regionu, lecz przez Grecję, która także jest bezpiecznym krajem.
- Niewątpliwie Niemcy mają olbrzymi problem, jeżeli chodzi o ludzi, którzy przyjechali z Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki. Wyrazem tego problemu były zajścia w Kolonii w noc sylwestrową, kiedy niemieckie służby nie były w stanie zapewnić bezpieczeństwa i obywatelom swojego kraju - powiedział Błaszczak dziennikarzom.
- Rząd PiS, w odróżnieniu od naszych poprzedników, nie zgodził się na przyjęcie migrantów z Bliskiego Wschodu. Jest też konsekwentnie przeciwny jakimkolwiek mechanizmom podziału, czyli relokacji emigrantów czy uchodźców, bo taki system w moim głębokim przekonaniu zachęca kolejnych ludzi z Bliskiego Wschodu do migracji do Europy - dodał minister spraw wewnętrznych.
"Brutalni" i "gotowi do stosowania przemocy"
Niemieckie władze bezpieczeństwa są zdaniem "Die Welt" zaniepokojone rozwojem sytuacji. Przedstawiciele MSW podejrzewają, że Rosja ponowie "otworzyła bramę Czeczenii", by pokazać swoją władzę. "W Moskwie dokładnie obserwowano niepokój wywołany w zeszłym roku przez kryzys uchodźczy" - pisze "Die Welt". Niemcy od dawna zdają sobie sprawę, że Rosja wykorzystuje swoje wpływy do siania niepokoju w RFN.
Przybysze z Czeczenii wyróżniają się w ośrodkach dla uchodźców brutalnością i gotowością do stosowania przemocy - ocenia "Die Welt". Są wśród nich salafici - zwolennicy radykalnego odłamu islamu.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze