Funkcjonariusze, którzy zatrzymali "bombera", odznaczeni

Polska
Funkcjonariusze, którzy zatrzymali "bombera", odznaczeni
Piotr Leciejewski, Jarosław Szymczyk, Mariusz Błaszczak i Kamil Bracha, foto.: PAP/Bartłomiej Zborowski

- Sprawność policji zapobiegła tragedii we Wrocławiu i w warszawskich Włochach, gdzie zagrożenie stanowiły prawdziwe ładunki wybuchowe - powiedział w poniedziałek szef MSWiA Mariusz Błaszczak. Zdarzenia te uznał za argument za projektowaną ustawą antyterrorystyczną. Minister wręczył nagrody funkcjonariuszom, którzy zatrzymali mężczyznę próbującego dokonać zamachu w autobusie miejskim we Wrocławiu.

Błaszczak nagrodził także policjantów, za udaremnienie ataku bombowego na radiowozy przed komisariatem Warszawa-Włochy.

 

- Sprawność i skuteczność działania funkcjonariuszy polskiej policji zapobiegła tragedii, gdyż w obu wypadkach mieliśmy do czynienia nie z atrapami, tylko z realnymi ładunkami wybuchowymi. Ta sprawność i skuteczność oszczędziła życie ludzkie, co niewątpliwie jest największą wartością. Do tego są powołani funkcjonariusze policji, więc wyróżnienie i nagrody były czymś zupełnie oczywistym - powiedział minister.

 

"Ustawa antyterrorystyczna niezbędna"

 

Dodał, że takie postawy funkcjonariuszy zawsze będzie nagradzał, bo "stanowią one, że społeczeństwo ma zaufanie do policji". - Bez zaufania społeczeństwa do policji trudno zadbać o praworządność - zaznaczył.

 

Błaszczak podkreślił, że policja musi dysponować "odpowiednimi narzędziami, żeby zapewnić bezpieczeństwo obywateli naszego kraju". - Myślę, że po tych wydarzeniach wszyscy ci, którzy krytykują ustawę antyterrorystyczną, powinni zamilknąć - powiedział szef MSWiA.

 

Pytany o przypuszczalne powody koincydencji dwóch podobnych prób podłożenia ładunków wybuchowych Błaszczak odpowiedział: "Rzeczywiście, one były podobne o tyle, że w obu przypadkach mieliśmy do czynienia nie z atrapami, tylko z realnymi materiałami wybuchowymi". "To pokazuje - dodał - że bezpieczeństwo państwa polskiego musi stać się przedmiotem bardzo głębokiej analizy i tak się dzieje".

 

"To był efekt mrówczej pracy policji"

 

Komendant główny policji nadinsp. Jarosław Szymczyk podkreślał, że w sprawie wrocławskiej "kluczowa była praca zespołowa polskich policjantów, głęboka analiza wszystkich informacji, śladów, danych, które do nas spływały, również sygnałów od mieszkańców, trudno powiedzieć o jednym przełomowym momencie, to był efekt mrówczej pracy nad elementami tej niezwykłej układanki, przede wszystkim efekt pracy analitycznej".

 

- Jeśli chodzi o sprawę warszawską, tutaj zdecydowanie zadziałała dobra praca operacyjna - dodał. Tu także, jak powiedział, funkcjonariusze analizowali informacje, które docierały "różnymi kanałami, z różnych stron".

 

Ładunek w autobusie

 

W zeszłym tygodniu został zatrzymany Paweł R., 22-letni student, podejrzany o podłożenie ładunku wybuchowego w autobusie we Wrocławiu. Niewielki ładunek eksplodował na przystanku po wyniesieniu go z autobusu przez kierowcę. Lekko ranna została kobieta. W czwartek sąd aresztował podejrzanego na trzy miesiące.

 

Anarchiści chcieli wysadzić radiowozy

 

Z kolei w środę stołeczna prokuratura i policja poinformowały o zatrzymaniu w Warszawie trzech mężczyzn w wieku 35, 31 i 17 lat, związanych ze środowiskiem anarchistycznym.

 

Zatrzymań dokonano podczas podkładania przez nich ładunków wybuchowych pod dwoma radiowozami przed komisariatem w warszawskich Włochach. Mężczyźni nie przyznali się do popełnienia zarzucanego im przestępstwa i odmówili złożenia wyjaśnień. Podejrzanym grozi do ośmiu lat więzienia, zostali aresztowani na 3 miesiące.

 

Policja informowała, że ładunki były skonstruowane z dwóch butli z płynem zapalającym i dodatkowym materiałem, który miał wzniecić eksplozję, oraz lontem. Ładunki - jak wskazywała policja - "mogły bezproblemowo zniszczyć radiowozy".

 

PAP

po/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie