Kajetan P. zaatakował psycholożkę w więzieniu. Obserwację psychiatryczną przedłużono o miesiąc
Rozpoczęta 27 kwietnia czterotygodniowa obserwacja psychiatryczna, podczas której biegli mają ocenić, czy w chwili popełnienia zbrodni Kajetan P. był poczytalny, nie wystarczyła. Sąd przedłużył ją do 22 czerwca. Z ustaleń RMF FM wynika, że Kajetan P. zaatakował psycholożkę w więzieniu na Mokotowie i ranił interweniującego strażnika. Do napaści doszło w więziennej celi w czasie obchodu lekarskiego.
Kajetan P. miał rzucić się na psycholożkę i zacząć ją dusić. Strażnicy starali się obezwładnić napastnika. Wtedy Kajetan P. sięgnął po ostry przedmiot i zranił jednego z funkcjonariuszy.
Więzień został obezwładniony i skrępowany pasami. W związku z incydentem przyznano mu status niebezpiecznego.
Dłuższa obserwacja
- Biegli wskazywali na konieczność przeprowadzenia dalszych ponadstandardowych badań diagnostycznych: psychiatrycznych oraz psychologicznych w warunkach obserwacji klinicznej ze względu na problemy diagnostyczne, które w toku dotychczasowych badań nie zostały usunięte. Sąd Okręgowy podzielił taką argumentację - poinformowała polsatnews.pl Ewa Leszczyńska-Furtak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Warszawie.
O kolejne 3 miesiące, do 24 sierpnia, przedłużono także tymczasowy areszt dla Kajetana P.
Morderstwo na Woli
Do makabrycznego zdarzenia doszło na początku lutego. Kajetan P. zamordował Katarzynę J. na warszawskiej Woli. Ciało 30-latki z odciętą głową przewiózł taksówką do wynajmowanego mieszkania na Żoliborzu. Tam odkryli je strażacy wezwani do pożaru, który mężczyzna wywołał, gdyż chciał zatrzeć ślady.
Mężczyzna uciekł z kraju i ukrywał się przez prawie dwa tygodnie. 17 lutego Kajetana P. zatrzymano w stolicy Malty, La Valletcie. Dzień później maltański sąd wydał zgodę na ekstradycję Kajetana P. i 26 lutego mężczyzna został przewieziony do Polski. Z ustaleń śledczych wynika, że chciał się przedostać do Afryki - Tunezji lub Libii.
Podczas przesłuchania mężczyzna nie okazał skruchy. Z jego wyjaśnień wynika, że Katarzyna J. była przypadkową ofiarą. Mówił, że postanowił zabić człowieka "w ramach pracy nad sobą i walki ze słabościami". Telefon do kobiety znalazł na stronie internetowej z ofertami korepetycji językowych. Wybrał ją, bo nie zamieściła swojego zdjęcia.
RMF FM, polsatnews.pl, Radio Zet, PAP
Czytaj więcej
Komentarze