MSWiA chce wyjaśnień ws. interwencji w Gdańsku. Radna PiS o zatrzymaniu córki: nie było żadnego zagrożenia
Szef MSWiA Mariusz Błaszczak polecił Komendzie Głównej Policji wyjaśnienie przebiegu interwencji policji w Gdańsku. Wczoraj część uczestników Trójmiejskiego Antymarszu Równości, którzy demonstrowali przeciwko manifestacji środowisk LGBT, starła się z policją. Zatrzymano kilka osób, wśród nich córkę gdańskiej radnej PiS Anny Kołakowskiej.
Jak mówiła dziś Polsat News Kołakowska, jej córka Maria stała na przystanku i rozmawiała z ojcem. W tym czasie marsz LGBT, jak twierdzi radna, oddalony był o pół kilometra od tego miejsca.
"Jakby było na nią zlecenie"
– Nie było żadnego zagrożenia z naszej strony. Nie wznosiliśmy okrzyków, to widać na filmach - powiedziała radna PiS, która brała udział w demonstracjach.
- Marysia została wyciągnięta jakby było na nią zlecenie - stwierdziła. Córka radnej została zwolniona do domu po około czterech godzinach.
"Można sprawdzić zasadność zatrzymania"
- Wszystkie zatrzymania są dokumentowane i jak najbardziej jest możliwość sprawdzenia ich zasadności - powiedział Polsat News Maciej Stęplewski z komendy głównej policji w Gdańsku.
Radna Kołakowska twierdzi, że narodowcy mieli prawo zablokować Marsz Równości, ponieważ "był on nielegalny". - My jako pierwsi złożyliśmy zgłoszenie o zgromadzeniu w tym miejscu i przemarsz. Ich zgłoszenie nie powinno zostać przyjęte ponieważ nie może być kilku zgromadzeń w jednym miejscu - tłumaczyła. Stwierdziła, że w tłumie "byli policyjni prowokatorzy".
Będzie kontrola działań policji w Gdańsku
Szef MSWiA Mariusz Błaszczak polecił w niedzielę polecił Komendzie Głównej Policji wyjaśnienie przebiegu interwencji policji w Gdańsku.
Min. @mblaszczak polecił KGP wyjaśnienie przebiegu interwencji w Gdańsku. Na miejsce udali się już pracownicy Biura Kontroli
— MSWiA (@MSWiA_RP) 22 maja 2016
"W przypadku złamania procedur wobec interweniujących funkcjonariuszy zostaną wyciągnięte konsekwencje" - poinformował resort na Twitterze.
- Nasze działania są jak najbardziej transparentne. (…) Policja miała zapewnić bezpieczeństwo wszystkim i tak się stało. Nikt z demonstrantów ani z osób które były w rejonie nie doznał żadnych obrażeń - powiedział Maciej Stęplewski.
- Nie może być takiej sytuacji że ktoś rzuca się na policjanta, szarpie za jego tarcze, kopie. Do takich rzeczy dochodziło - dodał. Nie wykluczył kolejnych zatrzymań.
Polsat News
Czytaj więcej