EgyptAir potwierdza: wrak samolotu znaleziony. Grecy dementują
Szef greckiej komisji bezpieczeństwa lotniczego powiedział agencji AFP, że szczątki znalezione w rejonie, w którym mogła rozbić się maszyna linii EgyptAir, nie pochodzą z zaginionego samolotu. Zdementował tym samym informacje podawane przez władze Egiptu i przewoźnika, który poinformował na Twitterze, że odnaleziono szczątki samolotu.
Szczątki maszyny według EgyptAir zostały odnalezione w pobliżu greckiej wyspy Karpathos. "Składamy nasze wyrazy współczucia tym, którzy ucierpieli z powodu katastrofy" - napisano na twitterowym profilu firmy. Jako pierwsi o odnalezieniu elementów wraku zostali poinformowani członkowie rodzin pasażerów i załogi samolotu. Ponadto nadal poszukiwane są pozostałe części airbusa.
- Dotychczasowa analiza znalezionych szczątków wskazuje, że nie chodzi o części samolotu. Mój egipski odpowiednik potwierdził podczas naszej ostatniej rozmowy ok. godz. 19.45, że nie zostało udowodnione, iż szczątki pochodziły z lotu EgyptAir - powiedział jednak szef greckiej komisji Athanassios Binos.
Głowa państwa domaga się wyjaśnień
W związku z katastrofą prezydent Egiptu Abd el-Fatah es-Sisi zlecił ministerstwu lotnictwa cywilnego, wojskowemu centrum ratownictwa, marynarce wojennej i siłom powietrznym podjęcie wszelkich niezbędnych środków w celu znalezienia szczątków zaginionego w czwartek samolotu EgyptAir.
Jak głosi komunikat urzędu prezydenta, Sisi zarządził również, by utworzony przez ministerstwo lotnictwa cywilnego komitet śledczy wszczął natychmiast dochodzenie w sprawie przyczyn zaginięcia samolotu.
Już dolatywali do celu
Airbus A320 z 66 osobami na pokładzie zniknął z radarów już w strefie odpowiedzialności egipskich kontrolerów ruchu lotniczego. Grecka telewizja państwowa podała, że podczas poszukiwań maszyny znaleziono szczątki samolotu.
Według przedstawicieli greckich władz ok. 230 mil morskich na południe od Krety znaleziono dwie kamizelki ratunkowe oraz plastikowe obiekty, które najpewniej pochodzą z egipskiego samolotu. Wcześniej źródła w greckim ministerstwie obrony informowały, że egipski samolot ratunkowy zlokalizował w rejonie katastrofy dwa pływające obiekty.
Airbus wykonujący lot MS804 wystartował o godz. 23:09 w środę z lotniska Roissy-Charles de Gaulle w Paryżu i zgodnie z planem miał wylądować w Kairze o godz. 3:15. O godz. 2:30 samolot zniknął z radarów. Źródła w greckich władzach lotniczych powiedziały AFP, że maszyna spadła do morza ok. 130 mil morskich od greckiej wyspy Karpathos. Greckie media donoszą, że osoby znajdujące się na łodzi, która płynęła wówczas w tym rejonie, widzieli na niebie kulę ognia. Informacji tych oficjalnie nie potwierdzono.
Gwałtowne manewry na niebie
Grecki minister obrony Panos Kammenos oświadczył, że maszyna przed zniknięciem z radarów wykonała dwa gwałtowne obroty i nagle straciła wysokość. Airbus "obrócił się o 90 stopni w lewo, następnie o 360 stopni w prawo, spadając z 37 tys. stóp (ponad 11 km) do 15 tys. stóp" - doprecyzował minister. Samolot zniknął z radarów na wysokości ok. 10 tys. stóp.
Władze lotnictwa cywilnego Grecji podały, że w czasie ostatniego kontaktu z pilotami airbusa byli oni w dobrych nastrojach i nie zgłaszali żadnych problemów. Podczas następnej próby kontaktu przed godz. 2.30 w celu przekazania maszyny do egipskiej strefy odpowiedzialności załoga "nie odpowiadała mimo ponawianych wezwań".
Według egipskiej armii załoga nie wysłała żadnego sygnału SOS.
To najprawdopodobniej akt terroru
Podczas konferencji prasowej zwołanej na lotnisku w Kairze premier Egiptu Szerif Ismail powiedział, że nie można wykluczyć żadnej przyczyny incydentu, w tym ataku terrorystycznego. Z powodu zaginięcia samolotu prezydent Egiptu Abd el-Fatah es-Sisi zwołał nadzwyczajne posiedzenie narodowej rady bezpieczeństwa.
Z kolei egipski minister lotnictwa cywilnego Szerif Fathi oświadczył, że bardziej prawdopodobną przyczyną zaginięcia samolotu jest atak terrorystyczny, niż awaria techniczna. - Nie chcę jednak wyciągać pochopnych wniosków - podkreślił.
Natomiast szef rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) Aleksandr Bortnikow wyraził opinię, że powodem katastrofy samolotu pasażerskiego linii EgyptAir lecącego z Paryża do Kairu był "według wszelkiego prawdopodobieństwa" zamach terrorystyczny.
Prezydent Francji Francois Hollande powiedział, że spływające informacje potwierdzają, iż samolot "rozbił się i został utracony". Dodał, że nie wyklucza się żadnej hipotezy. Jak podkreślił, trzeba uczynić wszystko, żeby "poznać przyczyny tego, co się stało".
Paryska prokuratura poinformowała o wszczęciu śledztwa. Źródło policyjne powiedziało, że śledczy przepytują funkcjonariuszy, którzy mieli dyżur na lotnisku Roissy w środę wieczorem, by sprawdzić, czy słyszeli lub widzieli coś podejrzanego.
Bliscy pod opieką
Na lotnisku w Kairze bliscy pasażerów z lotu MS804 zostali umieszczenie w zamkniętej sali, do której policja nie wpuszcza dziennikarzy. Udzielono im niezbędnej pomocy.
Europejska organizacja ds. bezpieczeństwa żeglugi powietrznej Eurocontrol przekazała, że żadne problemy pogodowe nie wystąpiły w czasie zaginięcia samolotu ani w okolicach jego ostatniej znanej pozycji.
Na pokładzie airbusa znajdowało się 66 osób - 56 pasażerów, w tym troje dzieci, a także siedmiu członków załogi i trzej przedstawiciele przewoźnika odpowiedzialni za bezpieczeństwo. Wśród pasażerów było 30 Egipcjan, 15 Francuzów, dwóch Irakijczyków oraz po jednym obywatelu Wielkiej Brytanii, Belgii, Kuwejtu, Arabii Saudyjskiej, Sudanu, Czadu, Portugalii, Algierii i Kanady.
Polacy nie ucierpieli
Polskie MSZ wstępnie potwierdziło, że w samolocie nie było Polaków. Ambasada RP w Kairze będzie monitorować rozwój wydarzeń - poinformował dyrektor Biura Rzecznika Prasowego MSZ Rafał Sobczak.
Przedstawiciele egipskich sił bezpieczeństwa zbierają informacje o pasażerach, by upewnić się, że nie mieli oni żadnych powiązań z ekstremistami.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zapewnił, że Sojusz "będzie monitorował sytuację bardzo dokładnie". - Jeśli NATO otrzyma prośbę o pomoc, wtedy będziemy gotowi, by pomóc - powiedział.
Samoloty coraz mniej bezpieczne
Zniknięcie samolotu ożywiło obawy o bezpieczeństwo w ruchu lotniczym. W październiku zeszłego roku samolot rosyjskich linii lotniczych Metrojet rozbił się na półwyspie Synaj; zginęły wszystkie 224 osoby na pokładzie. Rosja i zachodnie rządy uważają, że przyczyną katastrofy była bomba, a dżihadystyczne ugrupowanie Państwo Islamskie (IS) twierdzi, że przemyciło ładunek wybuchowy na pokład maszyny.
W marcu br. samolot EgyptAir lecący z Aleksandrii do Kairu został porwany i zmuszony do lądowania na Cyprze przez mężczyznę, który - jak podały władze - miał na sobie atrapę pasa szahida i był psychicznie niezrównoważony. Sprawca został aresztowany.
Airbus poinformował, że zaginiony A320 został dostarczony liniom EgyptAir w listopadzie 2003 roku i wylatał 48 tys. godzin. Jak podał egipski przewoźnik, pilot miał wylatanych 6275 godzin, w tym 2101 na A320, a drugi pilot - 2766 godzin.
EgyptAir posiada flotę 57 airbusów i boeingów, w tym 15 Airbusów A320. Ostatni tragiczny wypadek z udziałem maszyny tego przewoźnika miał miejsce w maju 2002 roku, gdy Boeing 737 rozbił się na wzgórzu, podchodząc do lądowania na lotnisku w tunezyjskiej Kartaginie. Zginęło 14 osób.
PAP
Czytaj więcej