Europarlamentarna frakcja Zielonych chce przepisów chroniących informatorów
Frakcja Zielonych w Parlamencie Europejskim przygotowała projekt dyrektywy, dotyczącej ochrony prawnej informatorów, czyli osób ujawniających opinii publicznej nieprawidłowości w rządach bądź korporacjach. Europosłowie mają nadzieję, że w ten sposób zmuszą Komisję Europejską, aby w czerwcu tego roku przedstawiła ostateczne przepisy w tej sprawie.
Zieloni chcą, żeby jednakowe przepisy unijne chroniły wszystkich informatorów (ang. "whistleblowers"), czyli pracowników lub współpracowników administracji rządowej lub firm, którzy w interesie publicznym ujawniają przypadki korupcji, malwersacji czy łamania przepisów w organizacji, dla jakich pracują.
Dzisiaj informatorzy podlegają przepisom prawa krajowego, co w praktyce oznacza, że w niektórych państwach członkowskich dotyczą ich przepisy antykorupcyjne, a w innych przepisy prawa cywilnego, prawa pracy czy kodeksu karnego.
- W rezultacie tych rozbieżności powstają luki prawne, a poziom ochrony informatorów w UE jest nierówny. Albo żaden, bo sześć krajów Unii nie zabezpiecza ich w ogóle - powiedział węgierski europoseł z Grupy Zielonych Benedek Javor.
Sześć państw, o których mowa, to: Hiszpania, Grecja, Finlandia, Słowacja, Bułgaria i Portugalia.
"Nie chcemy czekać na działania Komisji"
Zdaniem Zielonych, jedynie wspólne przepisy obowiązujące w całej Unii są w stanie rozwiązać ten problem. Dlatego europosłowie przygotowali własny projekt dyrektywy, przekazali go także przewodniczącemu KE Jean-Claude Junckerowi i komisarzom UE.
- Nie chcemy już dłużej czekać na działania Komisji - argumentuje poseł Javor.
Dyrektywa oparta jest na art. 151 i 153 Traktatu o Unii Europejskiej, które dotyczą poprawy warunków pracy w UE. Zakłada ona min. zwolnienie informatorów z postępowania karnego (w tym z postępowania w sprawie ujawnienia informacji niejawnych, tajemnic handlowych lub informacji poufnych), zwolnienie z postępowania cywilnego oraz nakłada zakaz stosowania wobec informatorów środków dyscyplinarnych, ani żadnych innych form represji (w tym zwolnienia, degradacji, wstrzymania awansu, zmuszania i zastraszania). Także wszelkie działania wymierzone w osoby trzecie związane z informatorem, na przykład w jego kolegów lub członków rodziny, uznane będą za niedozwolone represje.
Protesty przeciw dyrektywie
Sprawa ochrony informatorów wraca na agendę nie po raz pierwszy. Jak przypominają posłowie, w ostatniej dekadzie Parlament Europejski przynajmniej cztery razy apelował do KE o podjęcie zdecydowanych kroków w tej sprawie. Komisja ds. Interpretacji Prawa Podatkowego (TAXE), wezwała KE do przedstawienia przepisów dotyczących informatorów najpóźniej w czerwcu 2016 r. Ta jednak wciąż nie podjęła zdecydowanych działań. Tymczasem Zieloni zwracają uwagę na fakt, że w międzyczasie PE poparł dyrektywę o ochronie tajemnicy handlowej, której celem jest ustanowienie unijnych norm w celu walki ze szpiegostwem przemysłowym i ochrony innowacji w UE. Przeciwko regulacjom głośno protestowali dziennikarze, freelancerzy, badacze, działacze organizacji pozarządowych, stowarzyszeń i związków zawodowych, wskazując że przepisy utrudnią ujawnianie nadużyć w firmach.
- Przyjęcie tej dyrektywy grozi tym, że w przyszłości nie będzie można ujawniać żadnych nieprawidłowości, ponieważ każda informacja dotycząca firmy będzie mogła być traktowana jako tajemnica handlowa. Dlatego, uważamy że teraz pilniej niż kiedykolwiek należy wprowadzić wspólne przepisy zapewniające ochronę informatorów. To przecież dzięki ujawnianym przez nich informacjom udaje się nagłośnić przypadki działań prowadzonych ze szkodą dla interesu publicznego i wewnętrznego rynku - mówi niemiecka europosłanka z Grupy Zielonych, Julia Reda.
Kara za ujawnienie informacji
Jak podają politycy 40 proc. przypadków malwersacji w 114 krajach świata ujawnionych zostało dzięki informatorom. Z raportu PE wynika natomiast, że rocznie Europa traci 70 miliardów euro w wyniku obchodzenia przez firmy płacenia podatków.
Działania Zielonych zbiegają się z toczącym się w Luksemburgu procesem w aferze podatkowej tzw. LuxLeaks. Dzięki informacjom ujawnionym przez księgowego firmy Pricewaterhouse Cooper, Antoine Deltour, wyszło na jaw, że w wyniku umów zawartych z władzami Luksemburga, 300 międzynarodowych koncernów przez wiele lat unikało wysokiego opodatkowania. Kraje, w których działały te firmy straciły miliardy euro na niezapłaconych podatkach.
Antoin Deltour stanął przed sądem za złamanie tajemnicy zawodowej i ujawnienie niejawnych tajemnic handlowych. Grozi mu 10 lat więzienia oraz grzywna w wysokości 1,25 mln euro. Razem z nim na ławie oskarżonych zasiadł kolega po fachu Robert Halet oraz Edouard Perrin, dziennikarz który opisał sprawę. Z kolei w ubiegłym miesiącu 11,5 mln dokumentów, dotyczących transakcji finansowych wyciekło z panamskiej kancelarii prawnej Mossack Fonseca. Tzw. papiery z Panamy (ang. Panama papers) ujawniły, że światowi bogacze unikali płacenia podatków lokując swoje zyski w spółkach zarejestrowanych w rajach podatkowych.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze